Post autor: KT » 23 lut 2006, o 12:08
Winny w Tomaszowie, ale nie w Lublinie
Nie ma końca sporów pomiędzy Wydziałem Zamiejscowym Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL w Tomaszowie Lubelskim, a byłym najemcą stołówki w budynku uczelni. Przedsiębiorca wygrywa sprawy w sądzie w Lublinie, a KUL jest górą przed obliczem Temidy w Tomaszowie. Agnieszka i Wojciech Stromidłowie z Majdanu Górnego przez ok. 10 miesięcy w latach 2002-2003 prowadzili w tomaszowskim oddziale KUL stołówkę „Żaczek”. Jak wspominają, interes całkiem nieźle się kręcił, ale nie mogli dojść do porozumienia z prof. Janem Świtką, dziekanem Wydziału Zamiejscowego Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL. Obie strony spierały się o koszty adaptacji pomieszczeń, w których funkcjonowała stołówka. Różnice w kosztorysie były znaczące. Według dziekana wydziału, prof. Jana Świtki, wynosiły ok. 25 tys. zł. Później kosztorys był poprawiany. Po rozwiązaniu przez KUL umowy najmu Stromidłowie opuścili lokal, ale pieniędzy za poniesione nakłady na adaptację pomieszczeń KUL nie dostali.
Stromidłowie wytoczyli proces uczelni. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy, a później Apelacyjny w Lublinie. Oba wyroki nie były dla uczelni korzystne. Sądy zdecydowały, że KUL musi zapłacić Stromidłom ok. 60 tys. zł oraz 31 tys. za pozostawione w stołówce elementy wyposażenia (m.in. stoły, krzesła, taborety).
Tymczasem prof. Jan Świtka nadal utrzymywał, że Stromidłowie usiłowali oszukać uczelnię i wyłudzić od niej ok. 25 tys. zł. Tyle mniej więcej wynosiła różnica między kosztorysem, jaki pierwotnie złożyli, a wyceną nakładów, dokonaną na zlecenie KUL. Trzeba przyznać, że po negocjacjach, Stromidłowie zaakceptowali kosztorys przedstawiony przez uczelnię.
Jednak profesor Jan Świtka zainteresował sprawą Prokuraturę Rejonową w Tomaszowie Lubelskim. Ta kilka razy umarzała postępowanie, ale w końcu uznała, że do próby oszustwa doszło. Pod koniec stycznia br. przed Sądem Rejonowym w Tomaszowie zapadł wyrok. Agnieszka Stromidło została uniewinniona, ale jej małżonek, Wojciech Stromidło - nie. Sąd skazał go na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Wykonanie kary zawieszono na dwa lata. Wojciech Stromidło ma też zapłacić 1500 zł grzywny.
Zapowiada, że wniesie apelację od wyroku. - Jeden sąd przyznaje zwrot kosztów, a drugi uznaje, że próbowałem oszukać KUL. Coś tu jest nie tak - zastanawia się Wojciech Stromidło.
Kronika Tygodnia z dnia 21.02.2006
Winny w Tomaszowie, ale nie w Lublinie
Nie ma końca sporów pomiędzy Wydziałem Zamiejscowym Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL w Tomaszowie Lubelskim, a byłym najemcą stołówki w budynku uczelni. Przedsiębiorca wygrywa sprawy w sądzie w Lublinie, a KUL jest górą przed obliczem Temidy w Tomaszowie. Agnieszka i Wojciech Stromidłowie z Majdanu Górnego przez ok. 10 miesięcy w latach 2002-2003 prowadzili w tomaszowskim oddziale KUL stołówkę „Żaczek”. Jak wspominają, interes całkiem nieźle się kręcił, ale nie mogli dojść do porozumienia z prof. Janem Świtką, dziekanem Wydziału Zamiejscowego Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL. Obie strony spierały się o koszty adaptacji pomieszczeń, w których funkcjonowała stołówka. Różnice w kosztorysie były znaczące. Według dziekana wydziału, prof. Jana Świtki, wynosiły ok. 25 tys. zł. Później kosztorys był poprawiany. Po rozwiązaniu przez KUL umowy najmu Stromidłowie opuścili lokal, ale pieniędzy za poniesione nakłady na adaptację pomieszczeń KUL nie dostali.
Stromidłowie wytoczyli proces uczelni. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy, a później Apelacyjny w Lublinie. Oba wyroki nie były dla uczelni korzystne. Sądy zdecydowały, że KUL musi zapłacić Stromidłom ok. 60 tys. zł oraz 31 tys. za pozostawione w stołówce elementy wyposażenia (m.in. stoły, krzesła, taborety).
Tymczasem prof. Jan Świtka nadal utrzymywał, że Stromidłowie usiłowali oszukać uczelnię i wyłudzić od niej ok. 25 tys. zł. Tyle mniej więcej wynosiła różnica między kosztorysem, jaki pierwotnie złożyli, a wyceną nakładów, dokonaną na zlecenie KUL. Trzeba przyznać, że po negocjacjach, Stromidłowie zaakceptowali kosztorys przedstawiony przez uczelnię.
Jednak profesor Jan Świtka zainteresował sprawą Prokuraturę Rejonową w Tomaszowie Lubelskim. Ta kilka razy umarzała postępowanie, ale w końcu uznała, że do próby oszustwa doszło. Pod koniec stycznia br. przed Sądem Rejonowym w Tomaszowie zapadł wyrok. Agnieszka Stromidło została uniewinniona, ale jej małżonek, Wojciech Stromidło - nie. Sąd skazał go na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Wykonanie kary zawieszono na dwa lata. Wojciech Stromidło ma też zapłacić 1500 zł grzywny.
Zapowiada, że wniesie apelację od wyroku. - Jeden sąd przyznaje zwrot kosztów, a drugi uznaje, że próbowałem oszukać KUL. Coś tu jest nie tak - zastanawia się Wojciech Stromidło.
Kronika Tygodnia z dnia 21.02.2006