Post autor: abs2010 » 20 wrz 2016, o 12:03
Witam. Przebywając aktualnie na zwolnieniu chorobowym od pracy "mignął" mi w mediach artykuł o likwidacji KUL WZNPiE. Przyznam, ze łezka mi się w oku zakręciła. Niestety, niż dotknął wszystkie uczelnie. Pamiętam dokładnie jak w 2005r. skończyłem liceum, podczas którego wymarzyłem sobie studiowanie prawa. Wybór nie był przypadkowy - marzyłem o tym już w szkole podstawowej - kiedy zainspirowały mnie do tego filmy amerykańskie pokazujące pracę tamtejszych prawników. Nie pochodzę z klanu prawniczego. Po maturze jedynym dla mnie wyborem był UJ. Niestety urodziłem się w czasie trwania wyżu demograficznego i konkurencja była ogromna, a jedynym kryterium kwalifikacji na UJ wówczas był nie konkurs świadectw, a egzamin. UJ prowadził kursy przygotowujące do niego - niestety nie wybrałem się na nie z braku pieniędzy i w związku z wiarą we własne umiejętności poszedłem na egzamin. Ok. 50 osób na miejsce, w sali zabrakło krzeseł i pisałem wraz z częścią osób ten egzamin na korytarzu. Nie dostałem się i byłem załamany - z perspektywy czasu wiem, że gdybym urodził się parę lat później na pewno wylądowałbym na UJ.Później znajomy znalazł mi informacje (dość późno) że KUL w jakimś Tomaszowie prowadzi dodatkowy nabór na prawo zaoczne. Nie czekając podjąłem ryzyko i złożyłem papiery. Dostałem się i największym problemem było dostanie się tam na pierwsze zajęcia, bowiem musiałem pokonać dystans 600km. Pomyślałem przemęczę się rok i uciekam. Po pierwszym roku stwierdziłem, że nie ma sensu uciekać. Poziom był bardzo wysoki. Prowadzącymi zajęcia byli doktorzy - adwokaci, radcowie, sędziowie i Profesorowie - egzaminy w 90% ustne. Zaczynało nas ok. 120 osób zaocznie, a z tego (wliczając spadkowiczów z lat wyższych) studia te ukończyło ok 35 osób w moim roczniku. W porównaniu do innych uczelni przesiew ogromny. Ministerstwo Sprawiedliwości robi zestawienia obrazujące jaki odsetek z jakiej uczelni dostaje się na aplikacje - w 2008 roku chyba ponad 50% z naszego Wydziału dostało się na aplikacje co było bardzo dobrym wynikiem w skali kraju. Przyjaźni, które mimo tego iż były to studia zaoczne nikt mi nie odbierze - moja dziewczyna studiowała w Krakowie dziennie i do dziś nie utrzymuje z nikim kontaktu. Z resztą fakt, iż zainteresowałem się tym Wydziałem po latach o tym dobitnie świadczy, że sentyment jest duży. W obecnej chwili jestem prawnikiem w wieloletnim stażem w Urzędach i kancelarii prawnej (o tym czy jestem ceniony - nie mi się wypowiadać). Zdałem egzamin radcowski za pierwszym podejściem i otworzyłem właśnie własną kancelarię i mam już swoich stałych klientów, ponadto robię doktorat. Nikt mnie dotychczas na żadnej rozmowie o pracę nie pytał o Wydział - każdy docenia absolwentów KULu w Polsce. Nie rozumiem wszystkich tych wywodów negatywnie odnoszących się do Wydziału. Mam nadzieję, że każdy absolwent i nie tylko przypomni sobie wszystkie chwile tam na wschodzie. Pozdrawiam wszystkich kolegów i koleżanki z całej Polski studiujących tam. Z chęcią wybrałbym się tam na jeszcze jeden zjazd z noclegiem w "Laureacie":) w nocnym wypadem do "Republiki":) To były czasy:) Z perspektywy lat jak już wspomniałem wcześniej łezka się w oku kręci.
Witam. Przebywając aktualnie na zwolnieniu chorobowym od pracy "mignął" mi w mediach artykuł o likwidacji KUL WZNPiE. Przyznam, ze łezka mi się w oku zakręciła. Niestety, niż dotknął wszystkie uczelnie. Pamiętam dokładnie jak w 2005r. skończyłem liceum, podczas którego wymarzyłem sobie studiowanie prawa. Wybór nie był przypadkowy - marzyłem o tym już w szkole podstawowej - kiedy zainspirowały mnie do tego filmy amerykańskie pokazujące pracę tamtejszych prawników. Nie pochodzę z klanu prawniczego. Po maturze jedynym dla mnie wyborem był UJ. Niestety urodziłem się w czasie trwania wyżu demograficznego i konkurencja była ogromna, a jedynym kryterium kwalifikacji na UJ wówczas był nie konkurs świadectw, a egzamin. UJ prowadził kursy przygotowujące do niego - niestety nie wybrałem się na nie z braku pieniędzy i w związku z wiarą we własne umiejętności poszedłem na egzamin. Ok. 50 osób na miejsce, w sali zabrakło krzeseł i pisałem wraz z częścią osób ten egzamin na korytarzu. Nie dostałem się i byłem załamany - z perspektywy czasu wiem, że gdybym urodził się parę lat później na pewno wylądowałbym na UJ.Później znajomy znalazł mi informacje (dość późno) że KUL w jakimś Tomaszowie prowadzi dodatkowy nabór na prawo zaoczne. Nie czekając podjąłem ryzyko i złożyłem papiery. Dostałem się i największym problemem było dostanie się tam na pierwsze zajęcia, bowiem musiałem pokonać dystans 600km. Pomyślałem przemęczę się rok i uciekam. Po pierwszym roku stwierdziłem, że nie ma sensu uciekać. Poziom był bardzo wysoki. Prowadzącymi zajęcia byli doktorzy - adwokaci, radcowie, sędziowie i Profesorowie - egzaminy w 90% ustne. Zaczynało nas ok. 120 osób zaocznie, a z tego (wliczając spadkowiczów z lat wyższych) studia te ukończyło ok 35 osób w moim roczniku. W porównaniu do innych uczelni przesiew ogromny. Ministerstwo Sprawiedliwości robi zestawienia obrazujące jaki odsetek z jakiej uczelni dostaje się na aplikacje - w 2008 roku chyba ponad 50% z naszego Wydziału dostało się na aplikacje co było bardzo dobrym wynikiem w skali kraju. Przyjaźni, które mimo tego iż były to studia zaoczne nikt mi nie odbierze - moja dziewczyna studiowała w Krakowie dziennie i do dziś nie utrzymuje z nikim kontaktu. Z resztą fakt, iż zainteresowałem się tym Wydziałem po latach o tym dobitnie świadczy, że sentyment jest duży. W obecnej chwili jestem prawnikiem w wieloletnim stażem w Urzędach i kancelarii prawnej (o tym czy jestem ceniony - nie mi się wypowiadać). Zdałem egzamin radcowski za pierwszym podejściem i otworzyłem właśnie własną kancelarię i mam już swoich stałych klientów, ponadto robię doktorat. Nikt mnie dotychczas na żadnej rozmowie o pracę nie pytał o Wydział - każdy docenia absolwentów KULu w Polsce. Nie rozumiem wszystkich tych wywodów negatywnie odnoszących się do Wydziału. Mam nadzieję, że każdy absolwent i nie tylko przypomni sobie wszystkie chwile tam na wschodzie. Pozdrawiam wszystkich kolegów i koleżanki z całej Polski studiujących tam. Z chęcią wybrałbym się tam na jeszcze jeden zjazd z noclegiem w "Laureacie":) w nocnym wypadem do "Republiki":) To były czasy:) Z perspektywy lat jak już wspomniałem wcześniej łezka się w oku kręci.