Post autor: Gość » 23 wrz 2014, o 10:10
Mam trochę inny ogląd. Z jednej strony chwalebne i cenne jest to, że swoim nakładem czasu, bezinteresownie takie organizujecie rekonstrukcje.
Fajnie, byłoby, jak po zakonczeniu rekonstrukcji uczestnicy z jednej i drugiej strony sceny wzajemnie wymieniają się doswiadczeniami, wiedzą. Wówczas to ma jakiś sens. A czy tak się dzieje? Byłem kiedyś na rekonstrukcji w Lublinie pozostał niesmak wielki. Raczej biorący udział robili z siebie posmiewisko. I co z tego, że to sie działo na Krakowskim Przedmieściu jak oglądających insenizacji było jak na lekarstwo. Ludzie przechodzili patrzyli i szli dalej. Ja się zatrzymałem na chwile, niby ucharakteryzowani na bolszewików (a ci tradycyjnie pijani) ale i od aktorów zaiwaniało wódecznością. Przejeli się rolą. Poszedłem dalej z wielkim niesmakiem. No może zimno było. Zastanowić się nalezy, jaki przynosi to skutek poznawczy, kształcący i wychowawczy. Dziekuję 2 minuty i wystarczyło. Stąd mój niesmak. Może to przypadek. Opisuje bo są i takie rekonstrukcje. Piszesz Ciężarna cyt
Żaden film nie pokaże naszej historii tak dokładnie,
no mam odmienne zdanie. Są różne rodzaje i gatunki filmów. Może piszesz o przygodowym, to zgoda. Ale film dokumentalny, albo reportaż to juz inna baja. Przede wszystkim mają konsultantów, historyków, różne żródła dostępu do wiedzy, Stąd taki film dokumentalny będzie cennym żródłem informacji. Wasza rekonstrukcja ma plusy też, bo macie pzrede wszystkim bezpośredni kontakt z obserwatorem, działacie na inne zmysły, ale na Boga nie marginalizuj filmu dokumentalnego, reportażu, czy naukowego. No pytam się jakich macie konsultantów, skąd czerpaliście wiedzę do inscenizacji. Ile jest waszego pomysłu, a ile w tym prawdy. Swoimi rekonstrukcjami działacie przede wszystkim na sferę emocjonalną, a to z naukową nie musi się pokrywać. Twój stosunek do filmu jako zródła wiedzy pokazuje, że niewiele z tego rozumiesz. Przykre co piszesz, ale zastanów się najpierw jak zabierasz głos w tak powaznej sprawie.
gość
Mam trochę inny ogląd. Z jednej strony chwalebne i cenne jest to, że swoim nakładem czasu, bezinteresownie takie organizujecie rekonstrukcje.
Fajnie, byłoby, jak po zakonczeniu rekonstrukcji uczestnicy z jednej i drugiej strony sceny wzajemnie wymieniają się doswiadczeniami, wiedzą. Wówczas to ma jakiś sens. A czy tak się dzieje? Byłem kiedyś na rekonstrukcji w Lublinie pozostał niesmak wielki. Raczej biorący udział robili z siebie posmiewisko. I co z tego, że to sie działo na Krakowskim Przedmieściu jak oglądających insenizacji było jak na lekarstwo. Ludzie przechodzili patrzyli i szli dalej. Ja się zatrzymałem na chwile, niby ucharakteryzowani na bolszewików (a ci tradycyjnie pijani) ale i od aktorów zaiwaniało wódecznością. Przejeli się rolą. Poszedłem dalej z wielkim niesmakiem. No może zimno było. Zastanowić się nalezy, jaki przynosi to skutek poznawczy, kształcący i wychowawczy. Dziekuję 2 minuty i wystarczyło. Stąd mój niesmak. Może to przypadek. Opisuje bo są i takie rekonstrukcje. Piszesz Ciężarna cyt [quote]Żaden film nie pokaże naszej historii tak dokładnie,
[/quote] no mam odmienne zdanie. Są różne rodzaje i gatunki filmów. Może piszesz o przygodowym, to zgoda. Ale film dokumentalny, albo reportaż to juz inna baja. Przede wszystkim mają konsultantów, historyków, różne żródła dostępu do wiedzy, Stąd taki film dokumentalny będzie cennym żródłem informacji. Wasza rekonstrukcja ma plusy też, bo macie pzrede wszystkim bezpośredni kontakt z obserwatorem, działacie na inne zmysły, ale na Boga nie marginalizuj filmu dokumentalnego, reportażu, czy naukowego. No pytam się jakich macie konsultantów, skąd czerpaliście wiedzę do inscenizacji. Ile jest waszego pomysłu, a ile w tym prawdy. Swoimi rekonstrukcjami działacie przede wszystkim na sferę emocjonalną, a to z naukową nie musi się pokrywać. Twój stosunek do filmu jako zródła wiedzy pokazuje, że niewiele z tego rozumiesz. Przykre co piszesz, ale zastanów się najpierw jak zabierasz głos w tak powaznej sprawie.
gość