Post autor: Ferdek » 29 lip 2015, o 14:20
Nie zwalaj na ekologów winy za niewybudowanie zakładu utylizacji odpadów w Rogóźnie. Sprawy sądowe odwoławcze ciągnęły się dość długo i trzeba było zapewnić sobie obsługę prawną z jakiejś renomowanej kancelarii, jak ludzie z Rogóźna i nie czekać łaskawie na wyroki, tylko podpisać umowę o dofinansowanie i budować zakład.
Cykl budowy takiego zakładu to maksimum ok. 12 m-cy przy dużej firmie budowlanej i było by po wszystkim. Żaden sąd nie wyda wyroku o rozbiórce takiego zakładu jeżeli przez okres budowy będzie ważne pozwolenie na budowę. Nawet jak były jakieś wady w raporcie czy dokumentacji to można to było uzupełnić i przeciągać sprawy w sądach.
A teraz niedługo minie 5 lat działania tej prymitywnej sortowni przy Petera i można projekt zamknąć, tylko trzeba będzie korzystać z usług Dębowca pod Zamościem lub z zakładu w hrubieszowskim. I oczywiście po cenach które oni tam nam podyktują.
Zmarnowana została spora kasa na dokumentację, raporty środowiskowe, zakup kilku ha terenu, z którym teraz nie wiadomo co zrobić. Kupę kasy poszło w dosłowne "błoto" i w makulaturę, bo taką wartość mają obecnie te dokumenty.
Nie zwalaj na ekologów winy za niewybudowanie zakładu utylizacji odpadów w Rogóźnie. Sprawy sądowe odwoławcze ciągnęły się dość długo i trzeba było zapewnić sobie obsługę prawną z jakiejś renomowanej kancelarii, jak ludzie z Rogóźna i nie czekać łaskawie na wyroki, tylko podpisać umowę o dofinansowanie i budować zakład.
Cykl budowy takiego zakładu to maksimum ok. 12 m-cy przy dużej firmie budowlanej i było by po wszystkim. Żaden sąd nie wyda wyroku o rozbiórce takiego zakładu jeżeli przez okres budowy będzie ważne pozwolenie na budowę. Nawet jak były jakieś wady w raporcie czy dokumentacji to można to było uzupełnić i przeciągać sprawy w sądach.
A teraz niedługo minie 5 lat działania tej prymitywnej sortowni przy Petera i można projekt zamknąć, tylko trzeba będzie korzystać z usług Dębowca pod Zamościem lub z zakładu w hrubieszowskim. I oczywiście po cenach które oni tam nam podyktują.
Zmarnowana została spora kasa na dokumentację, raporty środowiskowe, zakup kilku ha terenu, z którym teraz nie wiadomo co zrobić. Kupę kasy poszło w dosłowne "błoto" i w makulaturę, bo taką wartość mają obecnie te dokumenty.