Kandydaci do Rady Powiatu

Sugestie oraz uwagi do władz miasta, powiatu i gminy.

Postautor: Gość » 2 lis 2014, o 18:22

rikus pisze:Wszystko fajnie, tylko troszkę smaku brakuje..pisać na swoim profilu fb "zawód polityk" jest deko śmieszne u młodych posłów, a co dopiero u radnego gminnego;) poza tym chyba reszta na plus

trzeba być świadomym że na Facebook-u sa profile osób fizycznych treść jest dostępna dla osób zarejestrowanych. a profile publiczne podzielone są na grupy: firmy, politycy, instytucje itp. są dostępne również dla osób nie zarejestrowanych na Facebook-u i jeśli chcesz mieć profil otwarty to rejestrujesz się jako np polityk i jest dostęp, albo ja się mylę
Na górę

Postautor: Gość » 2 lis 2014, o 23:11

zgadzam się z przedmówcą
Na górę

Postautor: Piotr Wójtowicz » 3 lis 2014, o 08:37

Akcja 'Masz głos-masz wybór" oczywiście ma sens tylko jak we wszystkim trzeba zaangażowania. z moich doświadczeń wynika że trudno jest namówić samorządowców do tego aby się określili, a najważniejsze aby wzięli w niej udział.
a druga najistotniejsza aby wyborcy zdali sobie sprawę że dzięki takim akcjom mogą rozliczyć poszczególne osoby z obietnic które zostały złożone.
Na górę

Postautor: elab » 3 lis 2014, o 16:57

Przypuszczam Piotrze, że wiem skąd się bierze bierność mieszkańców gmin czy powiatu. Przed wyborami każdy z polityków, również samorządowych „jest stąd”, jest „jednym z nas”, chce „dobra wspólnoty”, której „czuje się częścią”, bo mieszka „w naszej wsi” czy województwie, chce się z nami kontaktować, pytać nas o zdanie na wiecach wyborczych czy spotkaniach przedwyborczych w świetlicach wiejskich.

Po wyborach zaś… przechodzi na ciemną stronę mocy i zaczyna reprezentować interesy jakiegoś abstrakcyjnego tworu, który nazywa gminą, powiatem czy państwem. Jednak owa gmina czy powiat nie jest już jednak dla niego wspólnotą mieszkańców a jakąś tajną organizacją posiadającą budżet, urzędników, jakiś osobny interes- nie mający nic wspólnego z potrzebami mieszkańców jako wspólnoty. Polityk traci zainteresowanie spotykaniem się z wyborcami, nie lubi jak mu się zadaje pytania. Nie interesuje się zdaniem mieszkańców na temat jego planów i działań.

Namaszczenie głosami wyborców dla owego polityka jest w jego mniemaniu Augustyńskim oświeceniem- nagle nasz sąsiad, człowiek stąd, nabiera przekonania, że wie lepiej co jest dla nas dobre. A skoro wie najlepiej, to nie przychodzi mu do głowy, żeby pytać swoich wyborców o to, czy czegoś potrzebują albo jaką mają wizję zmian. A jeśli wyborcy nie czekają aż ich ktoś zapyta i głośno wołają: „chcemy kanalizacji w naszej wsi” albo „nie chcemy podpisywania ACTA” to przecież się mylą, nie mają racji- bo to ja, wszechwiedzący polityk, niemalże pomazaniec, mam rację!

W swojej pracy zawodowej stawiam na jawność działań. Jako dyrektor szkoły pytam o zdanie rodziców w wielu kwestiach. Buduję dla nich ankiety, umieszczam informacje w mediach społecznościowych typu facebook: www.facebook.com/NiepublicznaSzkolaPods ... iej?ref=hl,

prowadzę dla nich blog internetowy: http://naszaszkolamarzen.blogspot.com

Nasza gmina, nasz powiat- to nasza sprawa! Mieszkańcy muszą czuć się poinformowani o działaniach samorządu, muszą wiedzieć na bieżąco czym zajmują się władze, jak podejmują decyzje, jak są uzasadniane, gdzie i kiedy można wyrazić swoją opinię na ich temat. "Bycie na bieżąco" z życiem wspólnoty stanowi w dużym stopniu o tym, czy do niej należymy. Brak informacji prowadzi do poczucia wykluczenia . Tym samy mieszkańcy nie chodzą na wybory i nie chcą się angażować na rzecz działań pro frekwencyjnych.
Na górę

Postautor: Gość » 3 lis 2014, o 17:00

słodziaki:wink:
Na górę

Postautor: Gość » 3 lis 2014, o 22:28

duzo w tym racji
Na górę

Postautor: Piotr Wójtowicz » 4 lis 2014, o 09:09

W tym co piszesz Elu jest dużo racji. Nasza demokracja jest jeszcze stosunkowo młoda – porównując do krajów po zachodniej stronie naszej granicy i nie wykształciły się sposoby komunikacji z społecznością. Jedną z przyczyn jest też fakt że wybieramy przypadkowych ludzi którzy może nie do końca są świadomi jak komunikować się ze społecznością, a po wyborze są w pewien sposób naznaczeni i może nawet trudno im się odnaleźć w nowej sytuacji. Grzechem wielu samorządowców jest brak nawet informacji o inwestycjach na stronach internetowych gmin.
Samorządowcy starają się komunikować powiedzmy przy okazji spotykań i wyboru np. sołtysa ale moim zdaniem jest to zbyt rzadko, a też aktywność ludzka jest znikoma. Dajmy na to zebrania ws. przeznaczenia Funduszu Sołeckiego gdzie mieszkańcy faktycznie mogą decydować o tym na co te pieniądze zostaną przeznaczone – w sumie skromne w m. Jeziernia w której mieszkam jest to kwota ok 24 000 zł, na zebranie przychodzi 30-40 osób gdzie uprawnionych do głosowania jest ok 800 osób i to jest zastanawiające w innych wioskach jest podobnie.
Dobrym rozwiązaniem są konsultacje społeczne, tylko jeszcze na naszym terenie nikt tak naprawdę się tym na serio nie zajął. Dostałem publikacje o konsultacjach społecznych m. St. Warszawy od koleżanki która się tym zajmuje właśnie w Warszawie – mają specjalne stanowisko do komunikacji ze społecznością – bardzo pouczająca i ciekawa pozycja.
Moim zdaniem w samorządach nie tylko na szczeblu gminnym ale też powiatowy po szczebel wojewódzki powinny być Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, myślę że to by tez zmieniło nastawienie wyborców. Popatrz na 5 mandatów w okręgu wyborczym do Rady Powiatu Tomaszowskiego obejmującym Gminę Tomaszów Lubelski i Gminę Susiec kandyduje 49 osób to jakiś horror. Taka ilość kandydatów powoduje zamieszanie, anonimowość i brak jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Na górę

Postautor: Gość » 4 lis 2014, o 09:15

Piotr Wójtowicz pisze:W tym co piszesz Elu jest dużo racji. Nasza demokracja jest jeszcze stosunkowo młoda – porównując do krajów po zachodniej stronie naszej granicy i nie wykształciły się sposoby komunikacji z społecznością. Jedną z przyczyn jest też fakt że wybieramy przypadkowych ludzi którzy może nie do końca są świadomi jak komunikować się ze społecznością, a po wyborze są w pewien sposób naznaczeni i może nawet trudno im się odnaleźć w nowej sytuacji. Grzechem wielu samorządowców jest brak nawet informacji o inwestycjach na stronach internetowych gmin.
Samorządowcy starają się komunikować powiedzmy przy okazji spotykań i wyboru np. sołtysa ale moim zdaniem jest to zbyt rzadko, a też aktywność ludzka jest znikoma. Dajmy na to zebrania ws. przeznaczenia Funduszu Sołeckiego gdzie mieszkańcy faktycznie mogą decydować o tym na co te pieniądze zostaną przeznaczone – w sumie skromne w m. Jeziernia w której mieszkam jest to kwota ok 24 000 zł, na zebranie przychodzi 30-40 osób gdzie uprawnionych do głosowania jest ok 800 osób i to jest zastanawiające w innych wioskach jest podobnie.
Dobrym rozwiązaniem są konsultacje społeczne, tylko jeszcze na naszym terenie nikt tak naprawdę się tym na serio nie zajął. Dostałem publikacje o konsultacjach społecznych m. St. Warszawy od koleżanki która się tym zajmuje właśnie w Warszawie – mają specjalne stanowisko do komunikacji ze społecznością – bardzo pouczająca i ciekawa pozycja.
Moim zdaniem w samorządach nie tylko na szczeblu gminnym ale też powiatowy po szczebel wojewódzki powinny być Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, myślę że to by tez zmieniło nastawienie wyborców. Popatrz na 5 mandatów w okręgu wyborczym do Rady Powiatu Tomaszowskiego obejmującym Gminę Tomaszów Lubelski i Gminę Susiec kandyduje 49 osób to jakiś horror. Taka ilość kandydatów powoduje zamieszanie, anonimowość i brak jakiejkolwiek odpowiedzialności.

PSL zablokowało "obwody jednomadatowe" bo inaczej przegrali by z kretesem a tak chcą rządzić do końca świata ...i jeden dzień dłużej.
Na górę

Postautor: Gość » 4 lis 2014, o 11:14

elab pisze:Przypuszczam Piotrze, że wiem skąd się bierze bierność mieszkańców gmin czy powiatu. Przed wyborami każdy z polityków, również samorządowych „jest stąd”, jest „jednym z nas”, chce „dobra wspólnoty”, której „czuje się częścią”, bo mieszka „w naszej wsi” czy województwie, chce się z nami kontaktować, pytać nas o zdanie na wiecach wyborczych czy spotkaniach przedwyborczych w świetlicach wiejskich.

Po wyborach zaś… przechodzi na ciemną stronę mocy i zaczyna reprezentować interesy jakiegoś abstrakcyjnego tworu, który nazywa gminą, powiatem czy państwem. Jednak owa gmina czy powiat nie jest już jednak dla niego wspólnotą mieszkańców a jakąś tajną organizacją posiadającą budżet, urzędników, jakiś osobny interes- nie mający nic wspólnego z potrzebami mieszkańców jako wspólnoty. Polityk traci zainteresowanie spotykaniem się z wyborcami, nie lubi jak mu się zadaje pytania. Nie interesuje się zdaniem mieszkańców na temat jego planów i działań.

Namaszczenie głosami wyborców dla owego polityka jest w jego mniemaniu Augustyńskim oświeceniem- nagle nasz sąsiad, człowiek stąd, nabiera przekonania, że wie lepiej co jest dla nas dobre. A skoro wie najlepiej, to nie przychodzi mu do głowy, żeby pytać swoich wyborców o to, czy czegoś potrzebują albo jaką mają wizję zmian. A jeśli wyborcy nie czekają aż ich ktoś zapyta i głośno wołają: „chcemy kanalizacji w naszej wsi” albo „nie chcemy podpisywania ACTA” to przecież się mylą, nie mają racji- bo to ja, wszechwiedzący polityk, niemalże pomazaniec, mam rację!

W swojej pracy zawodowej stawiam na jawność działań. Jako dyrektor szkoły pytam o zdanie rodziców w wielu kwestiach. Buduję dla nich ankiety, umieszczam informacje w mediach społecznościowych typu facebook: http://www.facebook.com/NiepublicznaSzk ... iej?ref=hl,

prowadzę dla nich blog internetowy: http://naszaszkolamarzen.blogspot.com

Nasza gmina, nasz powiat- to nasza sprawa! Mieszkańcy muszą czuć się poinformowani o działaniach samorządu, muszą wiedzieć na bieżąco czym zajmują się władze, jak podejmują decyzje, jak są uzasadniane, gdzie i kiedy można wyrazić swoją opinię na ich temat. "Bycie na bieżąco" z życiem wspólnoty stanowi w dużym stopniu o tym, czy do niej należymy. Brak informacji prowadzi do poczucia wykluczenia . Tym samy mieszkańcy nie chodzą na wybory i nie chcą się angażować na rzecz działań pro frekwencyjnych.

ale słodzi na to wychodzi że ona jest super a inni be ale sobie kpiny robi i dlatego ludzie nie chodzą na wybory bo WSZYSCY przed wyborami się przechwalają a to tylko chodzi o kasę, kasę i nic więcej ludzie mają już tego dosyć, dlaczego charytatywnie niczego nie robią?, - to jest tylko WYŚCIG SZCZURÓW. Jakoś żaden z kandydatów nie podjął tematu na takim forum tylko jakieś dwie osoby się znalazły :lol: :lol: i to nie z Tomaszowa po co nam to potrzebne
Na górę

Postautor: Gość » 4 lis 2014, o 12:12

ale słodzi na to wychodzi że ona jest super a inni be ale sobie kpiny robi i dlatego ludzie nie chodzą na wybory bo WSZYSCY przed wyborami się przechwalają a to tylko chodzi o kasę, kasę i nic więcej ludzie mają już tego dosyć, dlaczego charytatywnie niczego nie robią?, - to jest tylko WYŚCIG SZCZURÓW. Jakoś żaden z kandydatów nie podjął tematu na takim forum tylko jakieś dwie osoby się znalazły :lol: :lol: i to nie z Tomaszowa po co nam to potrzebne[/quote]

hipokryto powiedz co ty w ogóle zrobiłeś? ale po co ja to piszę jak nie masz "jaj" aby się podpisać pod tym co napisałeś/aś
Na górę

Postautor: Gość » 4 lis 2014, o 12:22

podoba mi się żę macie odwagę pisać o tak ważnych sprawach i dodatkowo, co jest tu na forum bardzo nie popularne, macie odwagę się pod tym podpisać, gratuję pomysłu i życzę powodzenia
Na górę

Postautor: elab » 4 lis 2014, o 16:42

Jeśli mowa o tym co potrzebne, a czego nie ma nie sposób nie wspomnieć o budżecie partycypacyjnym. Zazdroszczę mieszkańcom tych gmin i miast gdzie jest on już wprowadzony. Szkoda, że nie jest w Polsce powszechnie stosowany.
A co to ta partycypacja? Dzięki budżetowi partycypacyjnemu mieszkańcy gminy, dzielnicy, wsi lub osiedla mogą uczestniczyć w projektowaniu lokalnych wydatków .

Władze oddają pewną część budżetu do dyspozycji mieszkańcom, którzy sami decydują, na co przeznaczyć pieniądze. Robią to poprzez:
• uczestniczenie w określaniu najpilniejszych wydatków,
• składanie własnych propozycji
• większą rolę w kontroli wydatków publicznych.

W odróżnieniu od konsultacji społecznych, w wypadku budżetu partycypacyjnego decyzje podjęte przez mieszkańców są wiążące. Jest wiele różnych modeli takiego tworzenia budżetu. W każdym z nich zakres bezpośredniego wpływu mieszkańców jest różny. Jednak najważniejsze to umożliwienie mieszkańcom zabrania głosu.

Wprowadzenie budżetu partycypacyjnego jest zgodne z obowiązującym w Polsce prawem. Mieści się w jego ramach jako „umowa społeczna” zawierana między mieszkańcami i radnymi, może być więc legalnie wprowadzany w gminach, dzielnicach i innych jednostkach samorządu. Wykazując odrobinę dobrej woli, radni mogą określić kwotę wydzieloną z ogólnego budżetu takiej jednostki, która zostanie przeznaczona zgodnie z wolą mieszkańców wyrażoną w otwartym głosowaniu. Procedura podejmowania decyzji może być elastycznie dostosowana do lokalnych warunków, tak aby mogła wyłonić te propozycje mieszkańców, które mają największe poparcie społeczne i mogą zostać wpisane do budżetu.

W Szkole Liderów Polsko- Amerykańskiej Fundacji Wolności www.liderzy.pl spotkałam osoby, które miały to szczęście doświadczyć funkcjonowania budżetu partycypacyjnego. To ideał do którego warto dążyć!
Na górę

Postautor: Gość » 4 lis 2014, o 18:17

Pytanko Piotrek, Ty jesteś z NIWY czy PLATFORMY? NIWA to PLATFORMA?
Na górę


Postautor: elab » 4 lis 2014, o 20:10

Panie Grzegorzu zapraszamy do rozmowy:)
Na górę


Wróć do „Władze samorządowe i polityka lokalna”