Szkoła podstawowa nr 3 - ogłoszenia w kościele

Sprawy związane z Tomaszowem Lubelskim i jego okolicami.

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 09:48

A podobno Polska jest państwem świeckim...
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 09:56

Skonczył się temat mobbingu bedzie nowy oj dyrektorze dyrektorze tak bardzo chcesz być na tapecie ???
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 11:24

Gość pisze:Studia podyplomowe każdy kończy i każdy je może zrobić jak szuka pracy. Ja osobiście nie chciała bym żeby moje dziecko podstawy uczyła taka osoba. Jak ktoś kończy studia w danym kierunku to ma wiedze a przede wszystkim podejście do dzieci.


Takie studia nie sprawią, że osoba będzie miała dobre podejście do dzieci. Nie myśl o tym w takich kategoriach. Więcej znaczy doświadczenie. Nowy nauczyciel, choćby ze świetnymi ocenami na studiach, nie będzie miał podejścia do dzieci i niestety, ale na kilku rocznikach będzie musiał poćwiczyć. Innej drogi niestety nie ma.

Gość pisze:A podobno Polska jest państwem świeckim...


Widziałem ostatnio oferty pracy w urzędzie zamieszczone w jednej z gazet.
Wniosek jest prosty.
Polska jest państwem...
... PRASOWYM!!!

reasoning over 9000!
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 12:02

Duuuża część ,,dzisiejszych" studentów ma..marną wiedzę(ale rodzice mają zasobne kieszenie i szerokie plecy;) Nie mam wyższego wykształcenia,uczyli mnie nauczyciele może mniej wyedukowani ale z podejściem do ucznia,którzy mieli dla nas czas i cierpliwość.Do których się podchodziło żeby coś dla nas niezrozumiałego wytłumaczyli-i Oni to robili!!-to nie był dla Nich problem..Dzisiaj,mimo że już nie jestem..,,pierwszej młodości" mogę powiedzieć że ,,zapędziłabym w kozi róg" część tych-niby studentów(wiedza u nich słaabiuuutka ale za to jakie mniemanie o Sobie :roll: ) Dla początkujących klas powinien być nauczyciel z sercem,podejściem do dzieci i lubiący swoją pracę zeby dzieci polubiły szkołę i chętnie do niej chodziły a nie jej się bali.Znając dzisiejsze realia,pracę dostanie ten kto ma PLECY.
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 12:45

Wniosek się więc sam nasuwa: po co iść na studia i się męczyć jak można zrobić np. studia ze "srania po krzakach" potem podyplomówkę z przedmiotu na który jest zapotrzebowanie (załotwiona praca) i jest się wielkim nauczycielem. Nie chce takich nauczycieli ?????. A podejście do dzieci z klas podstawowych to każdy z nas w sobie wyrobi byle by kasa za prace była - chodzi o wiedzę moi drodzy.
Ciekawe co by było jak by ktoś po studiach technicznych zrobił podyplomówke z biologii czy historii i uczył wasze dzieci :) - porażka.

Dlaczego panie z gimnazjów mówią że dzieci nie mają podstaw z podstawówki - a kto ich miał nauczyć Pani po studiach ......... (i tu każdy sobie doda jakich - wedle uznania).
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 13:37

kto ma plecy ten ma pracę oj dana oj dana nasza władza kochana-wiadomo nie od dziś kto rozdaje stołki kto ma ostatnie zdanie chyba nie trzeba być Kolumbem aby to wiedzieć-przyjmują swoich córki zieńciów,kuzynów itp. ba i wykształcenie -zrobi się pod konkretny stołek i tyle w tym temacie http://www.youtube.com/watch?v=umu6R1NtQr8 :lol:
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 19:31

Gość pisze:Wniosek się więc sam nasuwa: po co iść na studia i się męczyć jak można zrobić np. studia ze "srania po krzakach" potem podyplomówkę z przedmiotu na który jest zapotrzebowanie (załotwiona praca) i jest się wielkim nauczycielem. Nie chce takich nauczycieli ?????. A podejście do dzieci z klas podstawowych to każdy z nas w sobie wyrobi byle by kasa za prace była - chodzi o wiedzę moi drodzy.
Ciekawe co by było jak by ktoś po studiach technicznych zrobił podyplomówke z biologii czy historii i uczył wasze dzieci :) - porażka.

Dlaczego panie z gimnazjów mówią że dzieci nie mają podstaw z podstawówki - a kto ich miał nauczyć Pani po studiach ......... (i tu każdy sobie doda jakich - wedle uznania).


Mówiliśmy dopiero o nauczaniu początkowym. Klasy 1-3. Nawiasem mówiąc biologii tam raczej nie ma.

Inna kwestia jest taka, że ty chyba nigdy na żadnych studiach nie byłeś, bo widzę nie zdajesz sobie sprawy z tego czego tam uczą. Jestem niemal pewny, że z materiałem, którego taki nauczyciel miałby dziecka uczyć ostatni raz styka się właśnie w podstawówce. Wiedzy ze studiów nigdy w szkole podstawowej nie użyje. Tyle jeśli chodzi o kwestie merytoryczne. Kolejna sprawa: skoro do matury (niech będzie rozszerzonej) można się przygotować w dwa dni (a w 1-2 tygodnie tak, żeby mieć bardzo dobry wynik) to jak ci mają pomóc studia w opanowaniu materiału z gimnazjum czy podstawówki. Jeśli myślałaś, że studia uczą jak w jasny sposób przekazać wiedzę, jak coś wytłumaczyć to bardzo mi przykro, ale tak nie jest. Jestem przekonany, że na tym podstawowym poziomie jeśli ktoś jest dobrym nauczycielem np. z matematyki to z powodzeniem (oczywiście po uprzednim przygotowaniu) może uczyć jakiegokolwiek innego przedmiotu (no, może z wyjątkiem polskiego czy języków obcych - przy tych przedmiotach odpowiednie wykształcenie wydaje się niezbędne).

Niestety, ale nie każdy potrafi wyrobić sobie podejście do dzieci. Większość osób trafił by szlag podczas konfrontacji z 25 maluchami. Tym bardziej, że dzisiaj nie wymierzysz takiemu dziecku stosownej kary (bo co mu zrobisz? rodzicom możesz się co najwyżej poskarżyć, a jak dziecko ma rodziców durniów to jest problem).
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 19:59

Jeżeli szkoła jest dobra to żadnych ogłoszeń w kościele nie trzeba.
Na górę

Postautor: Gość » 11 lut 2014, o 22:04

Gość pisze:Jeżeli szkoła jest dobra to żadnych ogłoszeń w kościele nie trzeba.



A może wybory się zbliżają nie sądzisz.
Na górę

Postautor: Gość » 12 lut 2014, o 00:59

A co dni otwarte w podstawówce mają do wyborów? Przecież nie będą tam nakłaniać do głosowania na tego czy tamtego...

W zwykłej informacji o dniach otwartych doszukujecie się drugiego dna jak by to było jakieś nie wiadomo co. Zwyczajna procedura. Większość szkół organizuje takie wydarzenie i nie ma w tym nic niezwykłego. Zwykłemu zwiedzaniu szkoły nadajecie rangę skandalu o podłożu politycznym, kościelnym i sam już nie wiem jakim jeszcze.

A idioty, który stwierdził, że dobra szkoła nie potrzebuje się ogłaszać to aż szkoda. To chyba dobrze, że informacja dotrze do większej liczby zainteresowanych, ale co ja tam mogę wiedzieć... Znając życie, gdyby takich ogłoszeń nie było i kilka osób dowiedziałoby się o wydarzeniu po fakcie pretensje byłyby z kolei o brak stosownych informacji.
Na górę

Postautor: Gość » 12 lut 2014, o 08:08

TONONCY BRZYTWY SIĘ CHWYTA.
WYSTARCZY ZOBACZYĆ ILE DZIECI CO POWINNO CHODZIĆ DO "TRÓJKI" CHODZI DO "SP 2". Pytanie dlaczego ????
Na górę

Postautor: Gość » 12 lut 2014, o 10:30

Rozumiem, że miałeś pecha i chodziłeś do trójki?
Na górę

Postautor: Gość » 12 lut 2014, o 10:48

Nie wiem czemu tak oczerniacie szkołę, wiele osób nie dowiedziałoby się o dniach otwartych gdyby nie te ogłoszenia. Mój syn w zeszłym roku chodził właśnie na te dni, bardzo mu się spodobało. Dziecko przez te wizyty oswaja się troszkę ze szkołą. Syn chodzi właśnie do trójki, ma bardzo fajną panią, naprawdę ma podejście do dzieci, oprócz wiedzy przekazuje im także inne wartości, że trzeba pomagać słabszym, trzeba się dzielić, nie wszyscy muszą być najlepsi w każdej dziedzinie itp. Syn bardzo ją lubi, zawsze opowiada w domu że pani powiedziała to czy tamto. Jeśli chodzi o wiedzę to szkoła i pani też wszystkiego nie nauczą. Znam dzieci które chodzą do dwójki i są naprawdę słabymi uczniami, umieją bardzo mało, i czy to wina szkoły i nauczyciela? Dużą rolę odgrywają rodzice, którzy muszą w domu dopilnować może jeszcze raz wytłumaczyć. Niestety większość rodziców zwala całą odpowiedzialność na szkolę, że to wina szkoły że dziecko jest słabym uczniem, dziecko w domu tylko odrabia zadanie i większość dzieci nie utrwala przerobionego materiału a potem są zaległości. Jeśli jest inteligentne, pilnie się uczy to czy w dwójce czy w trójce będzie dobrym uczniem.
Na górę

Postautor: Gość » 12 lut 2014, o 12:00

Gość pisze:Nie wiem czemu tak oczerniacie szkołę, wiele osób nie dowiedziałoby się o dniach otwartych gdyby nie te ogłoszenia. Mój syn w zeszłym roku chodził właśnie na te dni, bardzo mu się spodobało. Dziecko przez te wizyty oswaja się troszkę ze szkołą. Syn chodzi właśnie do trójki, ma bardzo fajną panią, naprawdę ma podejście do dzieci, oprócz wiedzy przekazuje im także inne wartości, że trzeba pomagać słabszym, trzeba się dzielić, nie wszyscy muszą być najlepsi w każdej dziedzinie itp. Syn bardzo ją lubi, zawsze opowiada w domu że pani powiedziała to czy tamto. Jeśli chodzi o wiedzę to szkoła i pani też wszystkiego nie nauczą. Znam dzieci które chodzą do dwójki i są naprawdę słabymi uczniami, umieją bardzo mało, i czy to wina szkoły i nauczyciela? Dużą rolę odgrywają rodzice, którzy muszą w domu dopilnować może jeszcze raz wytłumaczyć. Niestety większość rodziców zwala całą odpowiedzialność na szkolę, że to wina szkoły że dziecko jest słabym uczniem, dziecko w domu tylko odrabia zadanie i większość dzieci nie utrwala przerobionego materiału a potem są zaległości. Jeśli jest inteligentne, pilnie się uczy to czy w dwójce czy w trójce będzie dobrym uczniem.

święte słowa
Na górę

Postautor: Gość » 12 lut 2014, o 13:00

Gość pisze:A co dni otwarte w podstawówce mają do wyborów? Przecież nie będą tam nakłaniać do głosowania na tego czy tamtego...

W zwykłej informacji o dniach otwartych doszukujecie się drugiego dna jak by to było jakieś nie wiadomo co. Zwyczajna procedura. Większość szkół organizuje takie wydarzenie i nie ma w tym nic niezwykłego. Zwykłemu zwiedzaniu szkoły nadajecie rangę skandalu o podłożu politycznym, kościelnym i sam już nie wiem jakim jeszcze.

A idioty, który stwierdził, że dobra szkoła nie potrzebuje się ogłaszać to aż szkoda. To chyba dobrze, że informacja dotrze do większej liczby zainteresowanych, ale co ja tam mogę wiedzieć... Znając życie, gdyby takich ogłoszeń nie było i kilka osób dowiedziałoby się o wydarzeniu po fakcie pretensje byłyby z kolei o brak stosownych informacji.


... Dni otwarte w szkole to jedno a nauka w niej to drugie... nijak te dwie rzeczy się ze sobą nie łączą :( ... w praktyce okazuje się ,że dzieci tzw. " lepszych " rodziców mają w szkole dużo łatwiej niż pozostałe ... LIZUSOWSTWO rodziców przekłada się na stopnie dzieci ... dziecko samo nie pracuje na swój stopień z danego przedmiotu bo i po co jak mamusia czy tatuś prawie codziennie na pogaduszki do znajomych nauczycieli przychodzi . Obserwuję takie sytuacje nagminnie w szkołach i nie ma tu znaczenia jaka to szkoła . w każdej jest to samo . Zdarzają się dobrzy nauczyciele ... ale niestety ci ze starszego pokolenia . Wiele dzieci daje radę samemu ale widząc niesprawiedliwość w ocenianiu traci zapał do nauki ... to prawda że rodzice muszą z dziećmi pracować w domu bo dzisiaj nauczyciel raz wytłumaczy temat i biegnie do następnego... w klasach 4 dzieci nie umieją tabliczki mnożenia ... ale co tam tabliczka ... przy tablicy pani będzie pomagać i ten co umie sam zrobić i ten co mu pani pomogła ma tę samą ocenę na koniec ...TAKĄ MAMY DZISIAJ SZKOŁĘ :( :lol:
Na górę


Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”