Jedni mówia,ze obowiązek a ja :idea: ,że przywilej.
Napisane jest,że nauka jest za darmo a wychodzi na to,że jest wielkim obciążeniem finansowym.
Co roku słychać te same narzekania.
Gdzie tkwi błąd w rozumowaniu?
W WAs drodzy rodzice i w WAs drodzy nauczyciele!
W pewnym mieście na zachodzie Europy na drugi dzień nauki pewien nauczyciel obwieścił.
-na jutro proszę przyniesć zeszyt i długopis.
Tak zaczynają geniusze.
Szkoła
ktos coś doda :wink: czy dacie sobie spokój i tylko pomarudzicie???
Niedawno powiedziałam jednej nauczycielce, że jak chodziłam do szkoły, to nie było ćwiczeń do każdego przedmiotu (nawet do religii), bo wystarczał zeszyt. Na matematyce pisało się całe strony słupków i zadań, na polskim ćwiczyło się ortografię, pismo, robiło się notatki z lekcji, które dyktował nauczyciel (teraz przepisuje się fragmenty z książek). Jakoś nikomu to nie zaszkodziło. A ona na to, że te ćwiczenia są po to, by przygotować nasze dzieci do rozwiązywania testów... A ja głupia myślałam, że dzieci chodzą do szkoły, żeby w niej zdobyć wiedzę i potrafić ją potem wykorzystać w życiu i kreatywnie zastosować przy rozwiązywaniu różnych problemów. No i co taki rodzic może zrobić?
Rok temu matematyk syna jako jedyny w szkole zrezygnował z ćwiczeń do matematyki. Z własnej woli. Nie sądzę, by to wpłynęło na poziom wiedzy mojego syna.
Rok temu matematyk syna jako jedyny w szkole zrezygnował z ćwiczeń do matematyki. Z własnej woli. Nie sądzę, by to wpłynęło na poziom wiedzy mojego syna.
Rada Rodziców czy Trójki klasowe to muszą byc ludzie co zadbają między innymi o takie rzeczy a nie o robienie kanapek na szkolna zabawę!
Co do burmistrza to myśle,że lepiej napisać list,pismo,maila.
Koszt jednej bitwy to książki dla jednej szkoły do wszystkich klas :wink: plus zeszyty w gratisie.
Co do burmistrza to myśle,że lepiej napisać list,pismo,maila.
Koszt jednej bitwy to książki dla jednej szkoły do wszystkich klas :wink: plus zeszyty w gratisie.
Gość pisze:Niedawno powiedziałam jednej nauczycielce, że jak chodziłam do szkoły, to nie było ćwiczeń do każdego przedmiotu (nawet do religii), bo wystarczał zeszyt. Na matematyce pisało się całe strony słupków i zadań, na polskim ćwiczyło się ortografię, pismo, robiło się notatki z lekcji, które dyktował nauczyciel (teraz przepisuje się fragmenty z książek). Jakoś nikomu to nie zaszkodziło. A ona na to, że te ćwiczenia są po to, by przygotować nasze dzieci do rozwiązywania testów... A ja głupia myślałam, że dzieci chodzą do szkoły, żeby w niej zdobyć wiedzę i potrafić ją potem wykorzystać w życiu i kreatywnie zastosować przy rozwiązywaniu różnych problemów. No i co taki rodzic może zrobić?
Rok temu matematyk syna jako jedyny w szkole zrezygnował z ćwiczeń do matematyki. Z własnej woli. Nie sądzę, by to wpłynęło na poziom wiedzy mojego syna.
To trzeba kupować same ćwiczenia - a nie podręczniki!
Gość pisze:Niedawno powiedziałam jednej nauczycielce, że jak chodziłam do szkoły, to nie było ćwiczeń do każdego przedmiotu (nawet do religii), bo wystarczał zeszyt. Na matematyce pisało się całe strony słupków i zadań, na polskim ćwiczyło się ortografię, pismo, robiło się notatki z lekcji, które dyktował nauczyciel (teraz przepisuje się fragmenty z książek). Jakoś nikomu to nie zaszkodziło. A ona na to, że te ćwiczenia są po to, by przygotować nasze dzieci do rozwiązywania testów... A ja głupia myślałam, że dzieci chodzą do szkoły, żeby w niej zdobyć wiedzę i potrafić ją potem wykorzystać w życiu i kreatywnie zastosować przy rozwiązywaniu różnych problemów. No i co taki rodzic może zrobić?
Rok temu matematyk syna jako jedyny w szkole zrezygnował z ćwiczeń do matematyki. Z własnej woli. Nie sądzę, by to wpłynęło na poziom wiedzy mojego syna.
To jest ciekawy zabieg wydawnictw.Kiedys w nauczaniu pocztkowym kupowalo sie kilka ksiazek i zeszyty najlepiej od kolegi ze starszej klasy.Teraz do drugiej klasy ksiazki kosztuja 300 zl i wszystko uzupelniane i musi byc nowe.Rachunek jest prosty a cale sztaby w wydawnictwach pracuja nad tym jak najwiecej wyciagnac.Co do Ciebie okreslenie to sama napisalas.W tescie wlasnie trzeba wykazac sie kreatywnoscia i sa tam problemy z zycia .Nijak pisanie slupkow nie przygotowalo Cie do zycia bo nie umiesz prostego rozumowania przeprowadzic.Im wiecej cwiczen i problemowych sytuacji tym lepsze przygotowanie.Rezygnacja z cwiczen wplynela w ten sposob ze syn nie rozwiazal kilku ciekawych problemow zawartych w cwiczeniach i jak to trafi na maturze to reszte sobie dopowiedz.Irytuje mnie jak ktos mowi, ze kiedys starczal jeden podrecznik i wszyscy sobie dali rade w zyciu a uczyl ich jeden nauczyciel od wszystkiego
Kobieto nie irytuj się tak.Dalimy sobie wmówi,że testy są najlepszą metodą na sprawdzenie wiedzy.
Dalej uważam,że to zbija kreatywne myślenie to automatyzuje sposób postrzegania świata.
Dalej uważam,że to zbija kreatywne myślenie to automatyzuje sposób postrzegania świata.
Gość pisze:To jest ciekawy zabieg wydawnictw.Kiedys w nauczaniu pocztkowym kupowalo sie kilka ksiazek i zeszyty najlepiej od kolegi ze starszej klasy.Teraz do drugiej klasy ksiazki kosztuja 300 zl i wszystko uzupelniane i musi byc nowe.Rachunek jest prosty a cale sztaby w wydawnictwach pracuja nad tym jak najwiecej wyciagnac.Co do Ciebie okreslenie to sama napisalas.W tescie wlasnie trzeba wykazac sie kreatywnoscia i sa tam problemy z zycia .Nijak pisanie slupkow nie przygotowalo Cie do zycia bo nie umiesz prostego rozumowania przeprowadzic.Im wiecej cwiczen i problemowych sytuacji tym lepsze przygotowanie.Rezygnacja z cwiczen wplynela w ten sposob ze syn nie rozwiazal kilku ciekawych problemow zawartych w cwiczeniach i jak to trafi na maturze to reszte sobie dopowiedz.Irytuje mnie jak ktos mowi, ze kiedys starczal jeden podrecznik i wszyscy sobie dali rade w zyciu a uczyl ich jeden nauczyciel od wszystkiego
O swoją kreatywność akurat jestem spokojna :) O logiczne myślenie, rozumowanie i wyciąganie wniosków również. Trzeba być bardzo zarozumiałym, żeby po jednym wpisie oceniać człowieka, którego się nie zna.
Ćwiczenia to dodatkowy sposób na wyciągnięcie kasy od rodziców. No i nauczyciel nie musi uczniom dyktować zadań, nie muszą ich wspólnie rozwiązywać na tablicy, nie zapamiętają niektórych rzeczy poprzez zapisywanie, nie wyćwiczą ręki itp. Przyznaję, że w pewnym stopniu jest to oszczędność czasu. Ale po jaką cho... mam na to wydawać tyle kasy, a moje dziecko musi to wszystko dźwigać w plecaku! Niech w takim razie zostawiają ćwiczenia w szkole. Poza tym z tego co zauważyłam, wielu nauczycieli oprócz ćwiczeń, jeszcze i kserówki dzieciom daje. Widocznie ćwiczenia to wciąż za mało.
Gość pisze:Gość pisze:To jest ciekawy zabieg wydawnictw.Kiedys w nauczaniu pocztkowym kupowalo sie kilka ksiazek i zeszyty najlepiej od kolegi ze starszej klasy.Teraz do drugiej klasy ksiazki kosztuja 300 zl i wszystko uzupelniane i musi byc nowe.Rachunek jest prosty a cale sztaby w wydawnictwach pracuja nad tym jak najwiecej wyciagnac.Co do Ciebie okreslenie to sama napisalas.W tescie wlasnie trzeba wykazac sie kreatywnoscia i sa tam problemy z zycia .Nijak pisanie slupkow nie przygotowalo Cie do zycia bo nie umiesz prostego rozumowania przeprowadzic.Im wiecej cwiczen i problemowych sytuacji tym lepsze przygotowanie.Rezygnacja z cwiczen wplynela w ten sposob ze syn nie rozwiazal kilku ciekawych problemow zawartych w cwiczeniach i jak to trafi na maturze to reszte sobie dopowiedz.Irytuje mnie jak ktos mowi, ze kiedys starczal jeden podrecznik i wszyscy sobie dali rade w zyciu a uczyl ich jeden nauczyciel od wszystkiego
O swoją kreatywność akurat jestem spokojna :) O logiczne myślenie, rozumowanie i wyciąganie wniosków również. Trzeba być bardzo zarozumiałym, żeby po jednym wpisie oceniać człowieka, którego się nie zna.
Ćwiczenia to dodatkowy sposób na wyciągnięcie kasy od rodziców. No i nauczyciel nie musi uczniom dyktować zadań, nie muszą ich wspólnie rozwiązywać na tablicy, nie zapamiętają niektórych rzeczy poprzez zapisywanie, nie wyćwiczą ręki itp. Przyznaję, że w pewnym stopniu jest to oszczędność czasu. Ale po jaką cho... mam na to wydawać tyle kasy, a moje dziecko musi to wszystko dźwigać w plecaku! Niech w takim razie zostawiają ćwiczenia w szkole. Poza tym z tego co zauważyłam, wielu nauczycieli oprócz ćwiczeń, jeszcze i kserówki dzieciom daje. Widocznie ćwiczenia to wciąż za mało.
Po 2 w[pisach jeszcze gorzej wypadasz.Wez juz z tym dyktowaniem zadan kobieto spasuj.Cwiczenia sa po to zeby sie dziecko rowijalo w domu uzupelniajac a przynosi do szkoly do sprawdfzenia.Jak za ciezko to kup mu plecak na kolkach Twoja kreatywnosc rozwala.Kserowki nauczyciele daja a co maja nie dawac?
Ćwiczyć to dziecko niech ćwiczy w szkole pod czujnym okiem nauczyciela :!:
TYLKO ATYEISTYCZNE WYCHOWANIE DA GWARANCJE ZE DZIECKO BEDZIE NORMALNE. POCZYTAJ KLER W POLSCE A OCZY CI SIE OTWORZĄ NA WYCHOWANIE DZIECKA
Plecak na kółkach? Ty normalny/a jesteś? Widziałam jak dzieciaki plecaki na kółkach po schodach w szkole taszczą, to po pierwsze. Po drugie kręgosłup i od takiego się krzywi jak wlecze taki ciężar za sobą jedną ręką. A już nastolatek z plecakiem na kółkach to by przegięcie było. Weź się puknij z tymi swoimi mądrościami.
Widocznie dzieci w szkole nie masz.
Zawalić dzieciaki ćwiczeniami, kserówkami, testami i niech rozwiązują i włóczą to wszystko na swoich plecach. O nauce na zachodzie Europy też najwidoczniej pojęcia nie masz.
Widocznie dzieci w szkole nie masz.
Zawalić dzieciaki ćwiczeniami, kserówkami, testami i niech rozwiązują i włóczą to wszystko na swoich plecach. O nauce na zachodzie Europy też najwidoczniej pojęcia nie masz.
A jeśli masz dziecko zaledwie w młodszej klasie podstawówki, to tym bardziej nie masz pojęcia o ilości ćwiczeń i podręczników w starszych klasach, albo w gimnazjum. I o ciężarze plecaka. Podwozisz sobie pewnie dziecko do szkoły samochodem, plecaczek z kilkoma książkami niesiesz do szatni i już. Nadźwigać się taki uczeń nie nadźwiga. Cena 300 zł za komplet do drugiej klasy to też nic w porównaniu do ceny książek do starszych klas. Nawet jeśli część można kupić używanych, to i tak więcej niż 300 zł trzeba wydać.
Zarozumialstwo w dalszym ciągu z ciebie wyłazi. Najgorzej jak rodzic kilkuletniego dziecka myśli, że wszystkie rozumy pozjadał i wszystko wie najlepiej.
Zarozumialstwo w dalszym ciągu z ciebie wyłazi. Najgorzej jak rodzic kilkuletniego dziecka myśli, że wszystkie rozumy pozjadał i wszystko wie najlepiej.
Dziecko nie jest wielbłądem!
Wszyscy to wiedzą a nikt nie przeciwdziała!
Wszyscy to wiedzą a nikt nie przeciwdziała!
A co z ksiązkami dla pierwszaków,czy ktoś juź je widział?
Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”