Problem z gołębiami na osiedlu na Piłsudskiego

Sprawy związane z Tomaszowem Lubelskim i jego okolicami.

Postautor: Linni » 1 wrz 2015, o 20:20

Witam.
Kilka miesięcy temu przeprowadziłam się do bloku nr 2 na ulicy Piłsudskiego, już wtedy zauważyłam starszą kobietę która raz dziennie dokarmiała ziarnem gołębie na "trawniku" widocznym z okna mojej kuchni - pomyślałam "jej sprawa na co chce przeznaczać swoje pieniądze, nie moje małpy (czy raczej "gołębie" ;)), nie mój cyrk".

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co znaczy dzielić osiedle ze stadem gołębi.

Z najbardziej uciążliwych rzeczy jakie dotychczas mi się przytrafiły na tym osiedlu:
1. Codziennie brudne parapety, codziennie brudny balkon, samochodu lepiej nie zostawiać na podjeździe dłużej niż 10 minut, bo też będzie wymagał zmywania gołębich odchodów
2. Nieustanny hałas na balkonie - to może wydawać się śmieszne/dziwne, ale o wiele skuteczniej budzą mnie o 5 czy nawet 4 rano hałasy wytwarzane przez ptaki, niż uliczny szum
3. Problemy zdrowotne - pogryzienie przez kleszcze początkowo diagnozowano jako boreliozę - nawet jeśli okazało się, że to inna choroba, ryzyko ponownego ukąszenia przez kleszcze z gołębi i ewentualne zarażenie się choroba/ami nadal jest wysokie

Nie wiem, co mnie dzisiaj podkusiło, może to niewyspanie po kolejnej "pobudce" urządzonej przez ptaki, ale zauważyłam ta starsza kobietę dokarmiającą gołębie kiedy wynosiłam śmieci - podeszłam do nie i zapytałam, dlaczego karmi te gołębie tutaj a nie na swoim balkonie. Czego dowiedziałam się z "rozmowy" z ta kobietą:
- bo tu była inna pani która tu karmiła gołębie przez 25 lat ale teraz ona je karmi
- bo ona nie ma balkonu i jej nic się nie brudzi, a jak ja mam, to już moje zmartwienie
- bo ona może tu robić co chce, bo ona tu mieszka od 50 lat, bo ona ma już 80 lat i pamięta jeszcze jak Tomaszów był drewniany, a ja to jestem młoda i ja nic nie wiem i co ja się tu w ogóle odzywam, jak ja tu mieszkam dopiero 2 lata (....Cooo...?)
- jak ja w ogóle śmiem się do niej odzywać jak ja jestem młodsza i ona tu w ogóle mieszka tak długo etc.

Pani była agresywna, mówiła podniesionym głosem i cały czas rzucała ziarnem dla gołębi - szczerze mówiąc to mało się odzywałam, bo bałam się, że może mi rzucić tym ziarnem prosto w twarz.
Całą sytuacje obserwował pan z elektronicznym papierosem (inny mieszkaniec osiedla?), kiedy odchodziłam, słyszałam jak kobieta głośno mu się skarży, kiedy wracałam do domu, zauważyłam jak rozmawia z inna kobietą i oburzona pokazuje mnie palcem.

Nie wiem, czy mogą mnie teraz czekać jakieś nieprzyjemności (ze strony "sąsiadów z dłuższym stażem" czy straży miejskiej (za podnoszenie ciśnienia starszej osobie?)) ani czy mogę (i czy w ogóle powinnam?) gdzieś mój problem z gołębiami zgłosić.

Próbowałam szukać informacji na forach prawniczych, znalazłam jedynie przepis mówiący o zakazie dokarmiania gołębi w określonych porach roku: "Dokarmianie ptaków poza sezonem zimowym jest w świetle prawa prowadzeniem nielegalnej hodowli. Rozsypywanie pożywienia ptakom jest wykroczeniem - łamie się w ten sposób przepisy porządkowe miasta zabraniające zanieczyszczania środowiska miejskiego", większość for zajmuje się sprawami nielegalnych hodowli a nie dokarmiania.

Czy może ktoś z was był w podobnej sytuacji? Czy powinnam to zgłaszać, jeśli tak, to gdzie i komu? Może i mieszkam na tym osiedlu krócej niż ta kobieta, ale też płacę rachunki i czynsz i wydawało mi się, że tez mam prawo się odezwać ("wydawało" bo teraz już nie jestem taka pewna, to śmierdzące ziarno było straszne D: ).
Na górę

Postautor: corinne » 1 wrz 2015, o 21:38

Miałam podobny problem na moim osiedlu. Zdesperowana brudzeniem, hałasem i innymi atrakcjami przeprowadziłam akcję edukacyjną rozklejając ulotki o tym, dlaczego nie należy dokarmiać gołębi( informacje znalazłam w internecie).
Niektórym sąsiadom dostarczyłam je wprost do skrytek pocztowych lub pod drzwi. Ponadto administracja osiedla zamieściła tabliczkę o zakazie dokarmiania.
Nie powiem, że od razu poskutkowało, ale sytuacja uległa widocznej poprawie.
Na górę

Postautor: Gość » 1 wrz 2015, o 21:48

Ta starsza Pani to pewnie z bloku nr7 ?

Problem gołębi na rynku jest poważny, proszę zobaczyć jak wygląda chodnik przy szkole muzycznej.
Na każdej kostce pewnie z 10 ptasich kup.
Trzeba się tego jakoś wyzbyć, no ale jak ktoś je tutaj karmi od 25 lat to nic dziwnego, że jest ich coraz więcej.
Na górę

Postautor: kris » 1 wrz 2015, o 22:48

Ja wcześniej też poruszałem ten temat ma forum ale efekt żaden szkoła muzyczna to nic zobaczcie pomiędzy blokiem 3 i 5 na chodniku. A te kupy w większości to robią wrony. Gołębie to robią na parapety balkony itp. swego czasu miałem problem z sąsiadką bo karmiła gołębie na swoim balkonie a na mój srały. Tą kwestię powinno załatwić miasto, Faktem jest że starsi ludzie tego osiedla czy Piłsudskiego czy Andersa dokarmiają gołębie.
Na górę

Postautor: Gość » 2 wrz 2015, o 07:56

Witam. założyliśmy siatkę od ptactwa na balkonie., Koszt 15 zł. Załatwił sprawę balkonu. Nie widzę innego rozwiązania.
Na górę

Postautor: Gość » 2 wrz 2015, o 08:38

Można siatkę na balkon, można kolce na parapety, mozna też kupić sztucznego sokoła na allegro.
Na górę

Postautor: Gość » 2 wrz 2015, o 10:10

Linni pisze:Witam.
Kilka miesięcy temu przeprowadziłam się do bloku nr 2 na ulicy Piłsudskiego, już wtedy zauważyłam starszą kobietę która raz dziennie dokarmiała ziarnem gołębie na "trawniku" widocznym z okna mojej kuchni - pomyślałam "jej sprawa na co chce przeznaczać swoje pieniądze, nie moje małpy (czy raczej "gołębie" ;)), nie mój cyrk".

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co znaczy dzielić osiedle ze stadem gołębi.

Z najbardziej uciążliwych rzeczy jakie dotychczas mi się przytrafiły na tym osiedlu:
1. Codziennie brudne parapety, codziennie brudny balkon, samochodu lepiej nie zostawiać na podjeździe dłużej niż 10 minut, bo też będzie wymagał zmywania gołębich odchodów
2. Nieustanny hałas na balkonie - to może wydawać się śmieszne/dziwne, ale o wiele skuteczniej budzą mnie o 5 czy nawet 4 rano hałasy wytwarzane przez ptaki, niż uliczny szum
3. Problemy zdrowotne - pogryzienie przez kleszcze początkowo diagnozowano jako boreliozę - nawet jeśli okazało się, że to inna choroba, ryzyko ponownego ukąszenia przez kleszcze z gołębi i ewentualne zarażenie się choroba/ami nadal jest wysokie

Nie wiem, co mnie dzisiaj podkusiło, może to niewyspanie po kolejnej "pobudce" urządzonej przez ptaki, ale zauważyłam ta starsza kobietę dokarmiającą gołębie kiedy wynosiłam śmieci - podeszłam do nie i zapytałam, dlaczego karmi te gołębie tutaj a nie na swoim balkonie. Czego dowiedziałam się z "rozmowy" z ta kobietą:
- bo tu była inna pani która tu karmiła gołębie przez 25 lat ale teraz ona je karmi
- bo ona nie ma balkonu i jej nic się nie brudzi, a jak ja mam, to już moje zmartwienie
- bo ona może tu robić co chce, bo ona tu mieszka od 50 lat, bo ona ma już 80 lat i pamięta jeszcze jak Tomaszów był drewniany, a ja to jestem młoda i ja nic nie wiem i co ja się tu w ogóle odzywam, jak ja tu mieszkam dopiero 2 lata (....Cooo...?)
- jak ja w ogóle śmiem się do niej odzywać jak ja jestem młodsza i ona tu w ogóle mieszka tak długo etc.

Pani była agresywna, mówiła podniesionym głosem i cały czas rzucała ziarnem dla gołębi - szczerze mówiąc to mało się odzywałam, bo bałam się, że może mi rzucić tym ziarnem prosto w twarz.
Całą sytuacje obserwował pan z elektronicznym papierosem (inny mieszkaniec osiedla?), kiedy odchodziłam, słyszałam jak kobieta głośno mu się skarży, kiedy wracałam do domu, zauważyłam jak rozmawia z inna kobietą i oburzona pokazuje mnie palcem.

Nie wiem, czy mogą mnie teraz czekać jakieś nieprzyjemności (ze strony "sąsiadów z dłuższym stażem" czy straży miejskiej (za podnoszenie ciśnienia starszej osobie?)) ani czy mogę (i czy w ogóle powinnam?) gdzieś mój problem z gołębiami zgłosić.

Próbowałam szukać informacji na forach prawniczych, znalazłam jedynie przepis mówiący o zakazie dokarmiania gołębi w określonych porach roku: "Dokarmianie ptaków poza sezonem zimowym jest w świetle prawa prowadzeniem nielegalnej hodowli. Rozsypywanie pożywienia ptakom jest wykroczeniem - łamie się w ten sposób przepisy porządkowe miasta zabraniające zanieczyszczania środowiska miejskiego", większość for zajmuje się sprawami nielegalnych hodowli a nie dokarmiania.

Czy może ktoś z was był w podobnej sytuacji? Czy powinnam to zgłaszać, jeśli tak, to gdzie i komu? Może i mieszkam na tym osiedlu krócej niż ta kobieta, ale też płacę rachunki i czynsz i wydawało mi się, że tez mam prawo się odezwać ("wydawało" bo teraz już nie jestem taka pewna, to śmierdzące ziarno było straszne D: ).

Witam sąsiadkę! Też mam problem z zachowaniem tej kobiety, mieszkam w 2 całe życie. Nie da się prania wystawić na słońce na balkon. Z pobudkami o 5 rano poradziliśmy sobie zabierając wszystko z balkonu, ani jednej doniczki taki balkon wydaje się być mniej atrakcyjny dla tych szkodników. Samochód zafajdany non-stop :) Najbardziej dziwi mnie to że ta miła pani rozmawiająca z kotami przed swoją nieruchomością ma piękny trawnik ale tam takiego syfu nie zrobi. Taki poziom kultury niestety. Uważam, że trzeba tę panią "przeczekać", brak podstaw prawnych a na pyskówki to jesteśmy za starzy a ludzie w podeszłym wieku dziecinnieją. Więc to byłaby dyskusja z dzieckiem. Na szkodniki jest wiele skuteczych sposobów niestety niezgodnych z prawem i do których nie namawiam. Proszę pamiętać, że te ptaki przywiązują się do miejsca. Jeżeli ktoś jest regularnie budzony przez to robactwo o 5 rano codziennie to na 100% jest to ten sam osobnik. Pozdrawiam i cierpliwości życzę
Na górę

Postautor: Linni » 2 wrz 2015, o 15:52

Dziękuje za wszystkie odpowiedzi!

Przyznaje się, że zanim nie przeczytałam ulotki na osiedlu na Traugutta, myślałam, że człowiek może zarazić się od zwierząt jedynie wścieklizną... Teraz cierpię z powodu alergicznego zapalenia spojówek, głównymi podejrzanymi dla mojej okulistki są gołębie, a raczej ich odchody, może inni ludzie na osiedlu też maja problemy zdrowotne, ale w ogóle nie kojarzą tego z ptakami?

Ani kolce ani siatka na balkon mi raczej nie pomogą, bo gołębie siadają na metalowy daszek NAD balkonem, a nie dam rady się tam dostać, chyba że wypożyczyłabym wóz strażacki z drabiną...

Zainteresował mnie ten "sztuczny sokół", widziałam też inne odstraszacze ptaków, niestety są to albo urządzenia do wbijania w ziemie (o ile zakład, że zostałoby wyrwane i zdemolowane przez emerytowaną miłośniczkę gołębi?) albo dźwiękowy odstraszacz do powieszenia na drzewie za 200+ złotych...
Ale czemu to JA mam płacić za przyjemności (? Po co ona w ogóle karmi te gołębie? Rosół z nich robi, czy listy wysyła?) pani, która nie chce zabrudzić własnego trawnika? :/

Myślę, że zacznę od roznoszenia/rozklejania ulotek i rozmową i administracją osiedla tak jak użytkowniczka corinne, trzymajcie za mnie kciuki :)
Na górę

Postautor: ANI » 2 wrz 2015, o 18:12

Brawo ,tak trzymać,w końcu ktoś zrobi porządek na tym blokowisku.Dwie stare baby terroryzują wszystkich mieszkańców osiedla.
Na górę

Postautor: Gość » 2 wrz 2015, o 18:41

srać babom codziennie na wycieraczkę , a lepiej pod . Zrobić kolejkę lokatorów kto obesra w danym dniu . Wysmarować gównem , nawet gołębim klamkę , podłożyć klin pod drzwi a resztę umilaczy wymyślcie sami
Na górę

Postautor: corinne » 2 wrz 2015, o 20:57

Sztuczny sokół działa na chwilę - nie warto wydawać na to pieniędzy. Podobnie nieskuteczne są rozmaite spraye. Skutkuje natomiast odgłos sokoła czy jastrzębia - na you tube można znaleźć kilkunastominutowe nagania.
Ja wystawiałam laptopa na balkon, ale gdyby nagrać na płytę i wlączyć coś z mocnymi glośnikami - efekt byłby lepszy.
Na górę

Postautor: corinne » 2 wrz 2015, o 21:13

Jednym z zaskakujących sposobów na pozbycie się gołębi, chociaż przez wielu uznawanym za skuteczny jest powieszenie płyt CD na balkonie. Można powiesić je między szczebelkami balustrady. Odbijające się od nich światło odstrasza ptaki od przylatywania na balkon. Podobnie może zadziałać torba foliowa, chociaż do niej ptaki szybko się przyzwyczajają.
Na górę


Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”