JAK TRAKTUJE SIĘ PIELĘGNIARKI W TOMASZOWSKIM SZPITALU ?

Sprawy związane z Tomaszowem Lubelskim i jego okolicami.

Postautor: Gość » 31 sty 2015, o 17:01

Gość pisze:http://fakty.interia.pl/prasa/news-dziennik-polski-w-polsce-zabraknie-pielegniarek,nId,1599932


Nie zabraknie - rynek ukształtuje wszystko jak będzie za mało Nfz zacznie płacić więcej wzrosną pensje i wrócą lub przestaną wyjeżdżać tylko oby polityka się nie mieszała ....
Na górę

Postautor: Gość » 31 sty 2015, o 20:06

Gość pisze:
Gość pisze:http://fakty.interia.pl/prasa/news-dziennik-polski-w-polsce-zabraknie-pielegniarek,nId,1599932


Nie zabraknie - rynek ukształtuje wszystko jak będzie za mało Nfz zacznie płacić więcej wzrosną pensje i wrócą lub przestaną wyjeżdżać tylko oby polityka się nie mieszała ....

I O TO CHODZI! :panzielony:
Na górę

Postautor: Gość » 31 sty 2015, o 22:12

Traktuje się je tak jak sobie na to zasługują.
Na górę

Postautor: Gość » 1 lut 2015, o 13:27

do w/w nie powtarzaj się ,bo nikogo to nie interesuje
Na górę

Postautor: Gość » 1 lut 2015, o 15:43

Gość pisze:Traktuje się je tak jak sobie na to zasługują.




obyś nigdy nie potrzebował ich pomocy !!!
Na górę

Postautor: Gość » 1 lut 2015, o 16:17

Gość pisze:Traktuje się je tak jak sobie na to zasługują.

a jak powinno traktować się taką GADZINĘ jak ty?
Na górę

Postautor: Gość » 2 lut 2015, o 11:37

No, a co na to powiecie ?

Za pozostawienie chusty chirurgicznej w ciele pacjentki prokurator nie zażądał kary dla szanowanego lekarza, który jest mężem sędzi, ale dla asystującej przy operacji instrumentariuszki.
Artykuł otwarty
Był lipiec 2008 r. Helena Michalak (nazwisko zmienione) skarżyła się na coraz bardziej dotkliwy ból i odliczała dni do zabiegu usunięcia guza macicy. Była spokojna, bo wiedziała, że przy stole operacyjnym stanie doświadczony lekarz, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala powiatowego w Tomaszowie Lubelskim Marian K. Towarzyszył mu chirurg Andrzej H., dwóch innych specjalistów oraz instrumentariuszka Beata W.

Zabieg dobiegł końca po godzinie i dziesięciu minutach, a pacjentka niespełna dwa tygodnie później została wypisana do domu. Szybko wracała do zdrowia. Zaczęła nawet myśleć o powrocie do pracy.

Niestety, po jakimś czasie znowu zaczęły się wizyty u lekarzy. Helena zaczęła skarżyć się na ból w okolicach żołądka. Zupełnie inny od tego przed operacją. - Tak jakby coś mnie uwierało, ciążyło, przeszkadzało - tłumaczyła.

Pierwsza diagnoza lekarzy brzmiała jak wyrok: guz jamy brzusznej, potem guz jelita grubego. Badanie USG nie pozostawiało wątpliwości. Obraz pokazał zbitą strukturę wielkości zaciśniętej pięści.

Operację przeprowadzono w szpitalu wojewódzkim w Zamościu, równo trzy lata po zabiegu w Tomaszowie. "Guzem" okazała się zrośnięta z jelitem grubym, zwinięta w kłębek chusta chirurgiczna o powierzchni 30 na 30 centymetrów.

Dyrekcja szpitala poinformowała prokuraturę. Tomaszów Lubelski to małe, 20-tysięczne miasteczko, gdzie każdy zna każdego, tamtejsi śledczy wyłączyli się więc ze sprawy. Trafiła do prokuratury w odległym o 100 km Janowie Lubelskim. Na biurko jednego z najbardziej doświadczonych śledczych Tadeusza Leśki.

Zasada wzajemnego zaufania

Prokurator Leśko szybko przesłuchał wszystkich lekarzy i instrumentariuszkę. Nikt nie miał sobie nic do zarzucenia. Śledczy zgodnie z procedurą wystąpił o opinię do biegłych z zakładu medycyny sądowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

Nie mieli wątpliwości: lekarz ponosi odpowiedzialność za operację.

Mimo to prokurator Leśko oskarżył jedynie instrumentariuszkę Beatę W. W uzasadnieniu stwierdził, że "co prawda lekarz kieruje zabiegiem operacyjnym, to równocześnie pozostałe osoby nie są jego bezpośrednimi podwładnymi, każdy wykonuje określone czynności wynikające z podziału obowiązków, posiadanych kwalifikacji i specjalizacji. Współpraca w takim zespole winna opierać się na zasadzie wzajemnego zaufania".

Doprecyzował, że rola instrumentariuszki przy zabiegu nie jest zbyt skomplikowana: ogranicza się do działań o charakterze formalno--administracyjnym, które polegają na liczeniu wydanych narzędzi chirurgicznych i materiałów opatrunkowych. "Taka informacja jest dla lekarza wystarczająca i z jego strony nie wymaga dalszych działań, tj. ponownego sprawdzania" - zakończył akt oskarżenia prokurator.

Głęboka niesprawiedliwość

Przewodniczącym Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Lublinie jest mężczyzna. Andrzej Tytuła pracuje w zawodzie od ponad 20 lat. Dotąd nie słyszał, żeby winę za zaniedbanie podczas operacji ponosiła wyłącznie instrumentariuszka. - Za całość przebiegu operacji odpowiada lekarz - przypomina.

Beata W. po oskarżeniu poczuła "głęboką niesprawiedliwość". - Ale niczego nie będę komentowała. Proszę mnie zrozumieć, ja wciąż pracuję w tym szpitalu.

Szpital w Tomaszowie to największy pracodawca w powiecie. Zatrudnia ponad 700 osób, w tym 279 pielęgniarek, 33 położne i 75 lekarzy na etatach i kontraktach.

Kiedy informacja o oskarżeniu Beaty W. dotarła do lecznicy, w pokojach sióstr zawrzało.

Krystyna Grabowska, naczelna pielęgniarka: - Pani Beata to doskonały fachowiec z 28-letnim stażem w naszym szpitalu. Rzetelna, kompetentna, pomocna. W 2006 r. obroniła tytuł magistra położnictwa. Jednak oskarżenie musiało na niej wywrzeć duże wrażenie, skoro poprosiła, by zwolniono ją z obowiązku uczestniczenia w operacjach. Nie śmiałam odmówić. Dziś jest położną.

Każdy wie, jak wygląda operacja

Siostry chętnie rozmawiają o sprawie chusty, ale anonimowo.

- Istna niesprawiedliwość! To tak, jakby o spowodowanie wypadku autobusu oskarżyć nie kierowcę, tylko pasażera jadącego w trzecim rzędzie siedzeń. Każdy, kto uczestniczył w operacji, wie, jaka jest w niej rola instrumentariuszki!

- U nas w szpitalu ordynator zarabia cztery razy więcej od instrumentariuszki po magisterce. Lekarz prawie trzy razy więcej. Bo to nie my operujemy i nie my ponosimy odpowiedzialność za ryzyko błędów.

- W internecie prześledziłam kilka podobnych spraw. Z Lublina, Zamościa, z innych miast. Za chusty pozostawione w ciele pacjenta, gaziki, nożyczki zawsze odpowiadał lekarz.

Dlaczego tylko ja?

Za narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi do pięciu lat więzienia. Przegrany proces karny oznacza zwykle utratę pracy, a potem proces cywilny o zadośćuczynienie, który pacjent wytacza szpitalowi. Helena Michalak już zapowiedziała taki pozew.

Szpital w Tomaszowie Lubelskim ma wykupioną polisę OC. Gdyby kwota zasądzonego odszkodowania przekroczyła wysokość szpitalnego ubezpieczenia, jest jeszcze polisa lekarza. Ordynator Marian K. jest ubezpieczony do kwoty 2 mln zł., płaci za to co roku ok. 2 tys. zł składki.

Pielęgniarki, nie tylko w Tomaszowie, prywatnych ubezpieczeń nie wykupują.

Beata K., odliczając dni do sprawy sądowej, w końcu posłuchała podpowiedzi znajomych i wynajęła adwokata. Efektem było zawieszenie procesu karnego i pismo prawnika do okręgówki w Zamościu, jednostki nadrzędnej wobec prokuratora Leśki.

- Pani Beata W. stwierdziła, że jeśli rzeczywiście zawiniła, to zrobiła to w najmniejszym stopniu. Wyrażała głębokie zdziwienie, dlaczego na ławie oskarżonych zasiadła tylko ona, a nie lekarze. W efekcie przeprowadziliśmy analizę materiału dowodowego i stwierdziliśmy, że prokurator sprawą powinien zająć się jeszcze raz - tłumaczy Romuald Sitarz, rzecznik zamojskiej prokuratury.

Ordynator jest zdziwiony i nie czuje się winny

Tadeusz Leśko tym razem wystąpił o opinię do ekspertów z zakładu medycyny sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Biegli nie mieli wątpliwości, że główną odpowiedzialność za pozostawienie chusty w ciele pacjenta ponosi ordynator K. "Wykonywał najistotniejsze etapy operacji i był odpowiedzialny za sposób jej przeprowadzenia (...). Jako ordynator powinien stworzyć zasady minimalizujące ryzyko pozostawienia ciała obcego w ciele pacjenta".

Oprócz ordynatora prokurator Leśko oskarżył także Andrzeja H., chirurga biorącego udział w operacji, który przed zaszyciem rany powinien wszystko sprawdzić.

Pierwsza rozprawa w procesie ordynatora, doktora i położnej Beaty W. zaplanowana jest na połowę marca. Sędziowie z Tomaszowa wyłączyli się z orzekania - sprawa będzie w Zamościu.

Powód? Marian K. to lokalna sława. W zawodzie od 41 lat. Jego żona jest w Tomaszowie sędzią. W latach 1994-2002 była wiceprezesem sądu rejonowego, od czterech lat jest w stanie spoczynku.

Ordynator: - To była dość skomplikowana operacja. Miałem inne zadania, niż liczenie opatrunków czy chust.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,87648,17344467,Trz ... z3QaBkSwGN
Na górę

Postautor: JAN » 4 lut 2015, o 14:46

a co z socjalnym słyszałem że też jakieś niejasne sprawy,fatum nad szpitalem chyba wszyscy mają już dość pracy i płacy.trzymajcie się nie odpuszczajcie słusznie WAM SIĘ NALEŻĄ PODWYŻKI INNE ŚWIADCZENIA.
Na górę

Postautor: Gość » 4 lut 2015, o 20:33

OBÓZ PRACY .....................!!!!!!!!!!!!!!!
Na górę

Postautor: Gość » 4 lut 2015, o 21:23

obóz pracy to mało powiedziane ,tylko CBA
Na górę

Postautor: Gość » 4 lut 2015, o 21:26

tak tak podpuszczajcie jeden drugiego
Na górę

Postautor: fasola » 4 lut 2015, o 21:59

A TAK NA SESJACH POWIATU PRZEDSTAWIANE BYŁO ŻE TAK JEST DOBRZE W ZOZie .
Na górę

Postautor: Gość » 5 lut 2015, o 09:52

Gość pisze:OBÓZ PRACY .....................!!!!!!!!!!!!!!!

Za wyjątkiem chirurgii, tam prawdopodobnie teraz zielona wyspa dobrobytu!!!
Na górę

Postautor: Gość » 5 lut 2015, o 14:50

Przecież zielona wyspa już dawno jest w Polsce a nie tylko na chirurgii.
Na górę


Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”