Nie od parady – od czasu do czasu kapele, które grają na neobanderowskim festiwalu „Banderstadt” usiłują dostać się, by grywać koncerty w Polsce. Był to już w przeszłości „Tartak”, a ostatnio w Tomaszowie Lubelskim chce dać koncert zespół „Hajdamaki”, który na polskiej scenie już grywał i to nie raz i nie dwa. Zdarza się, że takim muzykom jakaś lepiej poinformowana osoba da odpór, ryzykując wściekłe ataki (listy do pracy, na uczelnię, czy nawet pogróżki). Najczęściej jednak mogą grać oni koncerty, bo znajdują po polskiej stronie takich partnerów, którzy są absolutnie nieświadomi niczego. I to jest dramat. Jeśli znajdą polskich fanów, to ludzka psychika, która ma zwyczaj idealizować tych, co nam imponują, sprawia, że trudno jest takich artystów potępić. Łatwiej starać się nagiąć do ich „punktu widzenia”. Tym samym rozszerza się bardzo wypaczone podejście do historii i moralności.
Ironiczna nazwa „Przystanek Bandera” bynajmniej nie jest nieuzasadnioną. Na imprezę chadzają niemal wszyscy, którzy są ikonami neobanderyzmu. To zarówno syn kata Polaków Romana Szuchewycza, Jurij, jak i wnuk samego Stepana Bandery o tym samym imieniu i nazwisku, co dziadek. Jakby nie było – kultura ukraińska razem z ideologią banderowską przy bierności władz naszego kraju zaczyna się zrastać. A gdy weźmie się pod uwagę jej antypolską wymowę, można sobie wyobrazić jaka będzie przyszłość i dlaczego nacjonalistom ukraińskim tak zależy, by aplikować Polakom „środki uspokajające” w postaci demagogii. Już maleńka Republika Litewska, tyleż w przeszłości uzależniona od Polski, co nienawidząca nas programowo może sprawiać kłopoty. A co dopiero wielka Ukraina?
http://prawy.pl/31586-zwyciezczyni-euro ... ranow-upa/