Świtka pokonany

Sprawy związane z Tomaszowem Lubelskim i jego okolicami.

Postautor: KULtowy » 23 lis 2005, o 12:59

Uniwersytet źle osądzony?

Ok. 60 tys. zł musiał zapłacić Katolicki Uniwersytet Lubelski Wojciechowi i Agnieszce Stromidłom. To nie koniec. Stromidłowie domagają się jeszcze ok. 7 tys. zł. Z kolei prof. Jan Świtka, dziekan Wydziału Zamiejscowego Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL w Tomaszowie Lub. uważa, że Stromidłowie powinni odpowiadać za usiłowanie oszustwa na kwotę ok. 25 tys. z
Agnieszka i Wojciech Stromidłowie prowadzili w Wydziale Zamiejscowym KUL w Tomaszowie Lubelskim stołówkę. Aby jednak rozpocząć działalność, musieli odpowiednio dostosować i wyposażyć kilka pomieszczeń. Stołówka “Żaczek” funkcjonowała od października 2002 r. do czerwca 2003 r., chociaż państwo Stromidłowie mieli nadzieję, że ich współpraca z prestiżową uczelnią będzie trwała latami. Tym bardziej, że na początku nic nie zapowiadało katastrofy. Przeciwnie. Dziekan Wydziału Zamiejscowego KUL prof. Jan Świtka, podobnie jak oni, pochodzi z Majdanu Górnego (gm. Tomaszów Lubelski). Sądzili że z ziomkiem zawsze dojdą do porozumienia.
Przedstawili władzom KUL (i dziekanowi prof. Świtce) kosztorys wykonanych prac adaptacyjnych oraz wyposażenia. Zestawienie początkowo nie budziło zastrzeżeń. W międzyczasie, jak wspominają, trwały delikatne negocjacje. Przez długi czas nie mogli uzgodnić z dziekanem Świtką sprawy dotacji do obiadów dla studentów. Profesor miał uzależniać ich wprowadzenie od tego, czy przeprowadzą dodatkowe remonty w obiektach KUL. Rozmowy z dziekanem nie przynosiły skutku, dlatego prowadzący stołówkę postanowili wyjaśnić sprawę u źródła, czyli w siedzibie KUL w Lublinie. Tam dowiedzieli się, że kwestia dotacji nie podlega dyskusji i takowe zostały przyznane. Ku uciesze studentów, którzy płacili za dwudaniowy obiad już nie 5, ale 3,1 zł oraz najemców stołówki rzecz jasna, ponieważ więcej zarabiali.
Wkrótce pojawiły się kolejne punkty sporne. Jak wspominają Stromidłowie, prof. Świtka sugerował, aby np. obniżyć ceny za obiady dla kadry naukowej oraz pracowników administracji. Stromidłowie nie przystali na to, nie rozpoczęli też sugerowanych przez profesora dodatkowych remontów. Wtedy ich zdaniem, administracja Wydziału Zamiejscowego KUL baczniej przyjrzała się kosztorysowi za adaptację pomieszczeń. I wyszło na to, że zestawienie zostało zawyżone. Stromidłowie mówią, że chodzi o ok. 7 tys. zł, z dokumentów przedstawionych przez Wydział Zamiejscowy KUL wynika, że jest to ok. 25 tys. zł.
- W naszym kosztorysie był błąd, uwzględniał bowiem remont pomieszczeń, w których prace nie zostały przeprowadzone. Po prostu nie było nas na to stać. Kosztorys został opracowany na podstawie projektu. Ale od początku było wiadomo, że zestawienie będzie poprawiane – przekonuje Wojciech Stromidło.
Dodaje przy tym, że kosztorys nie obejmował prac wykonanych poza projektem. Co więcej - fachowcy którym Wydział Zamiejscowy KUL zlecił ponowną ocenę kosztów remontu, posługiwali się niższymi stawkami robocizny i zakupu materiałów budowlanych.
Zdaniem Wojciecha Stromidło, wszystko dałoby się uzgodnić, gdyby nie stanowisko dziekana Jana Świtki. Ten chyba już wtedy postanowił, że współpraca zostanie zerwana. Oczywiście na warunkach niekorzystnych dla Stromidłów. W sprawie uzgodnień wzajemnych rozliczeń (wtedy była już mowa o tym, ile KUL powinien zapłacić za wydatki, jakie ponieśli Stromidłowie) odbyło się kilka rozmów. Niektóre Stromidłowie potajemnie nagrali.
“Jeśli będziecie upierać się przy swoim, to KUL zapłaci, ale zaraz wypowie wam umowę” – zapowiadał dziekan Świtka. Sugerował przy tym, że dodatkową karą będzie to, iż uczelnia zainteresuje sprawą prokuraturę. Ta zaś zbada, czy poprzez przedstawienie zawyżonego kosztorysu, Stromidłowie nie próbowali wyłudzić pieniędzy. Profesor Świtka oznajmił też, że KUL zgodzi się zapłacić 35 tys. zł, co według małżeństwa Stromidło stanowiło zaledwie połowę poniesionych przez nich nakładów. Nie mogli na to przystać.
Stołówka zjadła ich oszczędności.

Kronika Tygodnia
autor
jaw
data publikacji
22.11.2005 r.

Proces goni proces
Dziekan Świtka w części dotrzymał słowa. Umowa została rozwiązana, ale KUL nie zapłacił. Zanim najemcy opuścili lokal, to jak przypominają, pojawiły się ze strony tomaszowskiej uczelni drobne uciążliwości. Zamykano na kłódkę kontener na śmieci, podobnie bramę prowadzącą do wejścia do stołówki.
- Śmieci musieliśmy wozić do domu. Aby wyjść z pracy, trzeba było przechodzić przez płot – opowiadają Agnieszka i Wojciech Stromidło.
O zwrocie pieniędzy wydanych na adaptację pomieszczeń i wyposażenie jadłodajni nikt z nimi nie rozmawiał. Dlatego postanowili szukać sprawiedliwości przed Sądem Okręgowym w Lublinie. W roli pozwanego wystąpił Katolicki Uniwersytet Lubelski, który sprawę przegrał i musiał zapłacić ok. 60 tys. zł. Teraz, również przed sądem, małżonkowie Stromidło upominają się jeszcze o ok. 7 tys. zł, za pozostawione w stołówce stoły, tapicerowane taborety, składane krzesła itp.
- Meble zostały w stołówce, którą prowadzi już ktoś inny. Nie są nam do niczego potrzebne, były zamawiane tylko z myślą o wyposażeniu pomieszczeń w Wydziale Zamiejscowym KUL – przekonuje Agnieszka Stromidło.
Ponownie w roli pozwanego wystąpi KUL. Ale za sprawą dziekana prof. dr hab. nauk prawnych Jana Świtki uczelnia przeszła do kontrataku. Przesłała do Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Agnieszkę i Wojciecha Stromidłów. To za sprawą przedstawionych przez nich zawyżonych kosztorysów.
Tomaszowska prokuratura przygotowała akt oskarżenia i sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Tomaszowie Lub. Dziekan Jan Świtka nie chciał rozmawiać na temat konfliktu oraz byłych i przyszłych procesów.
Na górę

Postautor: student » 23 lis 2005, o 13:50

Switka swoim zachowaniem przypomina coraz bardziej rektora uczelni z Jarosławia Jarosza, studenci nie mają z nim dobrze, jak idą do niego w jakiejś sprawie to najczęściej jest tak że sie odgraża. Pytanie---czego w Tomaszowie nie ma juwenaliów? kilka osób zna odpowiedź, mam nadz. że temat sie rozwinie.
Na górę

Postautor: Rumok » 23 lis 2005, o 18:22

myślę że jakiś przedsiębiorczy mógłby zgarnąć studentów w swojej stołówce ,dobre domowe jedzenie zawsze przyciągnie l kto powiedział ze student ma jeść na uczelni?
Na górę

Postautor: Gość » 23 lis 2005, o 21:50

Z tego, co mówią na wydziale, Switka i Jarosz są (byli) w niezłej komitywie. Ciekawe, czy odwiedza kumpla w sanatorium?
Na górę

Postautor: Gość » 24 lis 2005, o 10:24

Rumok pisze:myślę że jakiś przedsiębiorczy mógłby zgarnąć studentów w swojej stołówce ,dobre domowe jedzenie zawsze przyciągnie l kto powiedział ze student ma jeść na uczelni?
też prawda
Na górę

Postautor: vasyl » 24 lis 2005, o 15:53

student pisze:Pytanie---czego w Tomaszowie nie ma juwenaliów? kilka osób zna odpowiedź, mam nadz. że temat sie rozwinie.

I ja się przyłączam do pytania.
Ostatnie juwenalia były bodaj 3lata temu.. Tak bardzo szkoda im pieniędzy, których i tak mają sporo?
Na górę

Postautor: m@ » 25 lis 2005, o 12:52

z tego co ja wiem to Siwtka i Jarosz sie nie cierpeli. a studiuje tu juz jakis czas!
Na górę

Postautor: kOvAl » 29 gru 2005, o 20:44

vasyl pisze:
student pisze:Pytanie---czego w Tomaszowie nie ma juwenaliów? kilka osób zna odpowiedź, mam nadz. że temat sie rozwinie.

I ja się przyłączam do pytania.
Ostatnie juwenalia były bodaj 3lata temu.. Tak bardzo szkoda im pieniędzy, których i tak mają sporo?

Pieniadzów sporo mają, ale wydawać nie lubią- sami dobrze o tym wiecie. KUL-owi studenci potrzebni są tylko do płacenia za studia, im student mniej mówi, tym dla uczelni lepiej. A juwenalia- Uczelnia nie da dużej kwoty, a KUL, jako szkoła katolicka nie może pozwolić na sponsoring browaru. A kto ma większy interes na juwenaliach, jak nie ogródki z piwem?
Na górę

Postautor: Gość » 31 gru 2005, o 21:20

Cieszy że dziekan został pokonany. TYlko czy aby na pewno pan Stromidło jest aż taki pokrzywdzony ???

Dla przypomnienia. To poszkodowany zawyrzał faktyczną liczbe obiadów sprzedawanych na uczelni, poprzez dopisywanie. czyli np. student kupił 13 a podawano że sprzedano 18. To poszkodowany wykorzystywał stołówke w prywatnych celach. Oczywiście KUL też nie jest bez winy a dokładniej dziekan Świtka. Tu wymieniac też można pare grzeszków.

Jeśli chodzi zaś o meble, to sprawa jest co najmniej śmieszna. Meble owszem stoją ale nie na stołówce, ale w piwnicy na korytarzu. Uczelnia z nich nie korzysta (były swego czsu karteczki że te meble nie są własnościa KULu), korzystaja tylko studenci żeby usiąść. W sumie KUL w takiej sytuacji powinien wystawić rachunek za przechowanie mebli albo zrobić coś bardzo nie przyjemnego i wystawić je na podórko i zadzwonić żeby Stromidło sobie zabrał.

W sumie ciekawe jak sie skończy ta sprawa.
Na górę

Postautor: Ha! » 5 sty 2006, o 14:51

Na tym Kul'u potrzebny jest chyba nastepny Hitler żeby zrobic z nim porządek.Przecierz P.Dziekan ma tu Dziki Zachód.I kto mu podskoczy?Ale i na niego spadnie ręka Boska.Póki co-DOI WSZYSYKICH.Tylko was studentów mi najbardziej szkoda.Naprawdę.Nie zazdroszczę użerać sie z takim Yego-mością!!!
Na górę

Postautor: Tubylec » 17 sty 2006, o 22:45

Moim zdaniem p.Świtka nie jest taki demoniczny jak niektórzy na tym forum go przedstawiają .Takie podejście prezentują władze tej uczelni w Lublinie,gdzie idzie większość środków pozyskiwanych od studentów w Tomaszowie i środki rządowe na działania dydaktyczne .Tam uczelnia rozbudowuje swoje obiekty,realizuje zakupy wyposażenia i sprzętu.Rozwój KUL-u w Tomaszowie odbywa się w 70-80 % ze środków samorządowych - miasta Tomaszowa , powiatu tomaszowskiego,oraz od innych "darczyńców " .Nie można obwiniać kogoś,że stara się o uruchomienie nowych kierunków nauczania ,podejmuje remonty pomieszczeń itp. bo to jest kosztowne , a KUL w Lublinie raczej skąpy. Dla niektórych ludzi denerwujące jest natomiast sposób podejścia do tego tematu przez p. Świtkę jak też i wobec studentów.
Nie chcę usprawiedliwiać ani tez być obrońcą profesora ,ale uważam że pod uwagę nalezy brać wiele cech,również te pozytywwne ,a nie tylko te
gorsze-ludzkie słabości .
Na górę

Postautor: Gość » 25 sty 2006, o 16:46

:twisted:
Tubylec pisze:Moim zdaniem p.Świtka nie jest taki demoniczny jak niektórzy na tym forum go przedstawiają .Takie podejście prezentują władze tej uczelni w Lublinie,gdzie idzie większość środków pozyskiwanych od studentów w Tomaszowie i środki rządowe na działania dydaktyczne .Tam uczelnia rozbudowuje swoje obiekty,realizuje zakupy wyposażenia i sprzętu.Rozwój KUL-u w Tomaszowie odbywa się w 70-80 % ze środków samorządowych - miasta Tomaszowa , powiatu tomaszowskiego,oraz od innych "darczyńców " .Nie można obwiniać kogoś,że stara się o uruchomienie nowych kierunków nauczania ,podejmuje remonty pomieszczeń itp. bo to jest kosztowne , a KUL w Lublinie raczej skąpy. Dla niektórych ludzi denerwujące jest natomiast sposób podejścia do tego tematu przez p. Świtkę jak też i wobec studentów.
Nie chcę usprawiedliwiać ani tez być obrońcą profesora ,ale uważam że pod uwagę nalezy brać wiele cech,również te pozytywwne ,a nie tylko te
gorsze-ludzkie słabości .
:twisted:
Na górę

Postautor: luk » 3 lut 2006, o 16:46

Ha! pisze:Na tym Kul'u potrzebny jest chyba nastepny Hitler żeby zrobic z nim porządek.Przecierz P.Dziekan ma tu Dziki Zachód.I kto mu podskoczy?Ale i na niego spadnie ręka Boska.Póki co-DOI WSZYSYKICH.Tylko was studentów mi najbardziej szkoda.Naprawdę.Nie zazdroszczę użerać sie z takim Yego-mością!!!
: :lol: :wink:
Na górę

Postautor: KT » 23 lut 2006, o 12:08

Winny w Tomaszowie, ale nie w Lublinie

Nie ma końca sporów pomiędzy Wydziałem Zamiejscowym Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL w Tomaszowie Lubelskim, a byłym najemcą stołówki w budynku uczelni. Przedsiębiorca wygrywa sprawy w sądzie w Lublinie, a KUL jest górą przed obliczem Temidy w Tomaszowie. Agnieszka i Wojciech Stromidłowie z Majdanu Górnego przez ok. 10 miesięcy w latach 2002-2003 prowadzili w tomaszowskim oddziale KUL stołówkę „Żaczek”. Jak wspominają, interes całkiem nieźle się kręcił, ale nie mogli dojść do porozumienia z prof. Janem Świtką, dziekanem Wydziału Zamiejscowego Nauk Prawnych i Ekonomicznych KUL. Obie strony spierały się o koszty adaptacji pomieszczeń, w których funkcjonowała stołówka. Różnice w kosztorysie były znaczące. Według dziekana wydziału, prof. Jana Świtki, wynosiły ok. 25 tys. zł. Później kosztorys był poprawiany. Po rozwiązaniu przez KUL umowy najmu Stromidłowie opuścili lokal, ale pieniędzy za poniesione nakłady na adaptację pomieszczeń KUL nie dostali.
Stromidłowie wytoczyli proces uczelni. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy, a później Apelacyjny w Lublinie. Oba wyroki nie były dla uczelni korzystne. Sądy zdecydowały, że KUL musi zapłacić Stromidłom ok. 60 tys. zł oraz 31 tys. za pozostawione w stołówce elementy wyposażenia (m.in. stoły, krzesła, taborety).
Tymczasem prof. Jan Świtka nadal utrzymywał, że Stromidłowie usiłowali oszukać uczelnię i wyłudzić od niej ok. 25 tys. zł. Tyle mniej więcej wynosiła różnica między kosztorysem, jaki pierwotnie złożyli, a wyceną nakładów, dokonaną na zlecenie KUL. Trzeba przyznać, że po negocjacjach, Stromidłowie zaakceptowali kosztorys przedstawiony przez uczelnię.
Jednak profesor Jan Świtka zainteresował sprawą Prokuraturę Rejonową w Tomaszowie Lubelskim. Ta kilka razy umarzała postępowanie, ale w końcu uznała, że do próby oszustwa doszło. Pod koniec stycznia br. przed Sądem Rejonowym w Tomaszowie zapadł wyrok. Agnieszka Stromidło została uniewinniona, ale jej małżonek, Wojciech Stromidło - nie. Sąd skazał go na 10 miesięcy pozbawienia wolności. Wykonanie kary zawieszono na dwa lata. Wojciech Stromidło ma też zapłacić 1500 zł grzywny.
Zapowiada, że wniesie apelację od wyroku. - Jeden sąd przyznaje zwrot kosztów, a drugi uznaje, że próbowałem oszukać KUL. Coś tu jest nie tak - zastanawia się Wojciech Stromidło.

Kronika Tygodnia z dnia 21.02.2006
Na górę

Postautor: V » 23 lut 2006, o 23:29

Tubylec pisze:Moim zdaniem p.Świtka nie jest taki demoniczny jak niektórzy na tym forum go przedstawiają .Takie podejście prezentują władze tej uczelni w Lublinie,gdzie idzie większość środków pozyskiwanych od studentów w Tomaszowie i środki rządowe na działania dydaktyczne .Tam uczelnia rozbudowuje swoje obiekty,realizuje zakupy wyposażenia i sprzętu.Rozwój KUL-u w Tomaszowie odbywa się w 70-80 % ze środków samorządowych - miasta Tomaszowa , powiatu tomaszowskiego,oraz od innych "darczyńców " .Nie można obwiniać kogoś,że stara się o uruchomienie nowych kierunków nauczania ,podejmuje remonty pomieszczeń itp. bo to jest kosztowne , a KUL w Lublinie raczej skąpy. Dla niektórych ludzi denerwujące jest natomiast sposób podejścia do tego tematu przez p. Świtkę jak też i wobec studentów.
Nie chcę usprawiedliwiać ani tez być obrońcą profesora ,ale uważam że pod uwagę nalezy brać wiele cech,również te pozytywwne ,a nie tylko te
gorsze-ludzkie słabości .


Zgadzam sie na 1000%
Na górę


Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”