Sokoły z PIS

Sugestie oraz uwagi do władz miasta, powiatu i gminy.

Postautor: Gość » 3 sie 2021, o 22:47

To tak nie działa. Wiejska i małomiasteczkowa migracja "za chlebem" do wielkich miast, to wyborcy liberałów i lewicy.

To jak to w sumie działa? Dopóki mieszka na wsi głosuje na PIS, Wyjeżdża do miasta i głosuje na PO? Co się zmienia? Zarabia więcej? Jest mniej uzależniony od socjali?
Na górę

Postautor: Tomek 2 » 3 sie 2021, o 23:58

To jak to w sumie działa? Dopóki mieszka na wsi głosuje na PIS, Wyjeżdża do miasta i głosuje na PO? Co się zmienia? Zarabia więcej? Jest mniej uzależniony od socjali?
Działa to tak. Przyjeżdżasz na studia, do pracy, do znajomych i zaczyna się cyrk. Jest prowodyr który wyśmiewa wiochę, słomę w butach, pług itd. Ty pomimo ze masz rodziców albo przynajmniej dziadków na wsi, starasz się "wkupić" w łaski "oświeconych", więc zaczynasz milczeć, potem przytakiwać a potem to staje się twoim środowiskiem, atmosferą, gruntem pod nogami. Nie zastanawiasz się czy coś jest dobre czy złe, ważne by nikt nie odkrył tego o czym wszyscy wiedzą: że jesteś ze wsi (Tomaszów też jest tak postrzegany), dokąd przytakujesz, muwisz to czego od ciebie oczekują jesteś z miasta, jesteś spoko, jeżeli wspomnisz coś o patriotyźmie, szacunku do prostych ludzi (nie mylić z prostakami których jest wszędzie pełno), o tradycji, religii, jesteś nagle z zapadłej wsi, średniowieczną ciemnotą która nie wiadomo skąd się wzięła.
Z początku się bronisz, myślisz że milczenie jest dobrym rozwiązaniem, potem trochę przytakujesz, na końcu powtarzasz te brednie i sam przed sobą niechcesz się przyznać że się mylisz, bo właśnie kończysz studia, lub dostałeś kredyt na 30 lat na 50 m kw.
Wieść gminna się niesie i zaczynasz mieć "nowe" środowisko, nie polecisz w pracy nikogo kto ma inne poglądy niż te z akademika, knajpek czy prywatek w których "łaskawie" byłeś tolerowany. Więc myślisz że budujesz lepszy świat bez ciemnoty podtomaszowskich wsi, zaściankowości Tomaszowa, Kolub przy twoim odkryciu to przedszkolak który odkrył że można za pieniązka dostać lizaka.
Jeszcze przez jakiś czas przyjeżdżasz do mamusi, babci na wigilię i Wielkanoc, bo tak trzeba, bo jest miło, bo to jest smak dzieciństwa, na chwilę zostawisz "nowego siebie" nie poruszasz "drażliwych" tematów" przecież nikt nie zrozumie "nowych" zasad: że czasem trzeba kłamać, że czasem trzeba ukraść (najlepiej nie dać się złapać i zrobić to w zgodzie z prawem, ale kradzież to chyba kradzież), czasem trzeba się z kimś przespać, czasem trzeba uniknąc konsekwencji, ale kto to zrozumie, przecież to najnowsze odkrycie (przynajmniej tak wszyscy mówią), więc lepiej udać takiego jak otoczenie oczekuje tym razem rodzina, znajomi, sąsiedzi.
Po kilku latach dowiadujesz się że za tym wszystkim stali ludzie którzy mieszkają na 40 metrach z dwojgiem rodzeństwa rodzicami i dwoma psami, jak sobie przypomnisz swój dom rodzinny to cię trafia, ale jest już po tobie, nie masz innego świata, nie przejdziesz nagle do "prawaków" trochę czujesz się oszukany bo 7 lat nie było podwyżek w budżetówce, najwyżej nie idziesz na wybory.
Teraz głosują ci którzy przeszli taki sam magiel ale proporcje się zmieniają, a ty najwyżej mówisz że polityka to "brudna" sprawa" i lepiej powspominać jak fajnie było "kiedyś".
Co do socjalu w dużych miastach to jest go o tysiąc razy więcej, niż w Tomaszowie, masz komunikację (dotowaną czyli socjal), masz muzea (a jakże dotowane czyli ...), masz nawet ZOO (biedne zwirzęta wmieszane w polityke i uwięzione prze ich obrońcóow), masz lepszą opiekę medyczną (oczywiście dla wybranych, ale podobno wszystkim się należy), masz infrastrukturę, parki, kluby sportowe, nawet masz stok narciarski w stolicy czynny cały rok (igielitowy). No i oczywiście bezpłatne wyższe uczelnie z akademikami (wolnego rynku to tam nie zobasz najwyżej wśód handlarzy trawką). Ktoś za to płaci, cześciowo mieszkańcy, częściowo reszta czyli tacy podatnicy jak w Tomaszowie (uczelnie, urzędy, sądy, trybunały, stadion narodowy itd).
Tak to działa. Ale czy to ma sens, z czasem każdy dochodzi do wniosku że to może i trochę lepiej ale chyba tak do końca nie było warto, zaczyna ci przeszkadzać nowomowa młodzieży, ich obyczaje (za moich czasów studenckich to było nie do pomyślenia prosze Pani!!!).
Część oczywiście się nie poddaje presji, zachowuje zasady, ale musi się dobrze przygotować do życia a to udaje się nielicznym.
Reszta rozmywa się w motłochu wielkich miast przygnieciona moze i lepiej płatną pracą ale kosztem samego siebie.
Jeżeli znasz jakiś "pstryczek elektryczek" który po przyjeździe do dużego miasta "oświeca" serca i umysły i napełnia prawdą i dobrem "słoiki" to też chcielibyśmy poznać co to tajemne oddziaływanie wielkich miast że ludzie zmieniają poglądy do do których boją się przyznać prze ojcem i matką?
Na górę

Postautor: Gość » 4 sie 2021, o 08:56

Mógłbyś jeszcze wyjaśnić na czym opierasz założenie, że to małomiasteczkowe jest lepsze od wielkomiejskiego?
Na górę

Postautor: Gość » 4 sie 2021, o 09:03

Mylisz się. Młodzież ze wsi nie boi się przyznawać do pogladów swoich ojców czy matek. Młodzież idąca na studia do dużych miast zaczyna dorastać i myśleć samodzielnie. Zaczynają ogladać i słuchać różne programy a nie tylko te propagandowe. Dlatego tez zaczynają mieć swoje poglady na życie i nie zawsze są to poglady ojców zaślepionych "fałszywymi" kapłanami czy propagandą partyjną.
Na górę

Postautor: Gość » 4 sie 2021, o 09:21

Działa to tak. Przyjeżdżasz na studia, do pracy, do znajomych i zaczyna się cyrk. Jest prowodyr który wyśmiewa wiochę, słomę w butach, pług itd. Ty pomimo ze masz rodziców albo przynajmniej dziadków na wsi, starasz się "wkupić" w łaski "oświeconych", więc zaczynasz milczeć, potem przytakiwać a potem to staje się twoim środowiskiem, atmosferą, gruntem pod nogami. Nie zastanawiasz się czy coś jest dobre czy złe, ważne by nikt nie odkrył tego o czym wszyscy wiedzą: że jesteś ze wsi (Tomaszów też jest tak postrzegany), dokąd przytakujesz, muwisz to czego od ciebie oczekują jesteś z miasta, jesteś spoko, jeżeli wspomnisz coś o patriotyźmie, szacunku do prostych ludzi (nie mylić z prostakami których jest wszędzie pełno), o tradycji, religii, jesteś nagle z zapadłej wsi, średniowieczną ciemnotą która nie wiadomo skąd się wzięła.
Z początku się bronisz, myślisz że milczenie jest dobrym rozwiązaniem, potem trochę przytakujesz, na końcu powtarzasz te brednie i sam przed sobą niechcesz się przyznać że się mylisz, bo właśnie kończysz studia, lub dostałeś kredyt na 30 lat na 50 m kw.
Wieść gminna się niesie i zaczynasz mieć "nowe" środowisko, nie polecisz w pracy nikogo kto ma inne poglądy niż te z akademika, knajpek czy prywatek w których "łaskawie" byłeś tolerowany. Więc myślisz że budujesz lepszy świat bez ciemnoty podtomaszowskich wsi, zaściankowości Tomaszowa, Kolub przy twoim odkryciu to przedszkolak który odkrył że można za pieniązka dostać lizaka.
Jeszcze przez jakiś czas przyjeżdżasz do mamusi, babci na wigilię i Wielkanoc, bo tak trzeba, bo jest miło, bo to jest smak dzieciństwa, na chwilę zostawisz "nowego siebie" nie poruszasz "drażliwych" tematów" przecież nikt nie zrozumie "nowych" zasad: że czasem trzeba kłamać, że czasem trzeba ukraść (najlepiej nie dać się złapać i zrobić to w zgodzie z prawem, ale kradzież to chyba kradzież), czasem trzeba się z kimś przespać, czasem trzeba uniknąc konsekwencji, ale kto to zrozumie, przecież to najnowsze odkrycie (przynajmniej tak wszyscy mówią), więc lepiej udać takiego jak otoczenie oczekuje tym razem rodzina, znajomi, sąsiedzi.
Po kilku latach dowiadujesz się że za tym wszystkim stali ludzie którzy mieszkają na 40 metrach z dwojgiem rodzeństwa rodzicami i dwoma psami, jak sobie przypomnisz swój dom rodzinny to cię trafia, ale jest już po tobie, nie masz innego świata, nie przejdziesz nagle do "prawaków" trochę czujesz się oszukany bo 7 lat nie było podwyżek w budżetówce, najwyżej nie idziesz na wybory.
Teraz głosują ci którzy przeszli taki sam magiel ale proporcje się zmieniają, a ty najwyżej mówisz że polityka to "brudna" sprawa" i lepiej powspominać jak fajnie było "kiedyś".
Co do socjalu w dużych miastach to jest go o tysiąc razy więcej, niż w Tomaszowie, masz komunikację (dotowaną czyli socjal), masz muzea (a jakże dotowane czyli ...), masz nawet ZOO (biedne zwirzęta wmieszane w polityke i uwięzione prze ich obrońcóow), masz lepszą opiekę medyczną (oczywiście dla wybranych, ale podobno wszystkim się należy), masz infrastrukturę, parki, kluby sportowe, nawet masz stok narciarski w stolicy czynny cały rok (igielitowy). No i oczywiście bezpłatne wyższe uczelnie z akademikami (wolnego rynku to tam nie zobasz najwyżej wśód handlarzy trawką). Ktoś za to płaci, cześciowo mieszkańcy, częściowo reszta czyli tacy podatnicy jak w Tomaszowie (uczelnie, urzędy, sądy, trybunały, stadion narodowy itd).
Tak to działa. Ale czy to ma sens, z czasem każdy dochodzi do wniosku że to może i trochę lepiej ale chyba tak do końca nie było warto, zaczyna ci przeszkadzać nowomowa młodzieży, ich obyczaje (za moich czasów studenckich to było nie do pomyślenia prosze Pani!!!).
Część oczywiście się nie poddaje presji, zachowuje zasady, ale musi się dobrze przygotować do życia a to udaje się nielicznym.
Reszta rozmywa się w motłochu wielkich miast przygnieciona moze i lepiej płatną pracą ale kosztem samego siebie.
Jeżeli znasz jakiś "pstryczek elektryczek" który po przyjeździe do dużego miasta "oświeca" serca i umysły i napełnia prawdą i dobrem "słoiki" to też chcielibyśmy poznać co to tajemne oddziaływanie wielkich miast że ludzie zmieniają poglądy do do których boją się przyznać prze ojcem i matką?
Tak to niestety wyygląda. Też siedziałem w tym bagnie. Marnym pocieszeniem jest to, że po latach zaczyna wracać mi rozum.
Na górę

Postautor: Gość » 4 sie 2021, o 11:42

Na pewno jakaś racja jest z tą presją środowiska. Ale jednak obstawałbym za przyczynami ekonomicznymi. Jak już jesteśmy przy wyjazdach na studia to oczywiście nie wszyscy ale większość ma szansę na większe zarobki gdy te studia skończy.

PIS praktycznie nie rządzi w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców. Nie można wszystkiego zwalać na przyjezdnych. Tam gdzie się ludziom żyje lepiej PIS przegrywa. Wartości? A ostatnie podwyżki dla posłów, ministrów. Mimo, że mówiono, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Jedna Pani kiedyś z mównicy wrzeszczała , że te nagrody się po prostu należały. Walka o suwerenność? Fakt poprzednikom nawet brewka nie pykła gdy godzili się na wszystko zaproponowane przez KE. Obecni trochę pokrzyczą ale ostatecznie tez się zgadzają. Jak ostatnio na zmniejszenie o 55% emisji CO2 do 2030 roku. Teraz zaczyna się płacz bo grozi to podwyżką opłat za prąd o 100%. nie mówiąc już o likwidacji kopalń.

Także podsumowując wyborcy widzą, że niewiele się to wszystko od siebie różni. Jest socjal ( 500+,300+)i 13 emerytura i na to głosują. I nie za bardzo ktoś to przebije.
Na górę

Postautor: Gość » 4 sie 2021, o 12:42

Działa to tak. Przyjeżdżasz na studia, do pracy, do znajomych i zaczyna się cyrk. Jest prowodyr który wyśmiewa wiochę, słomę w butach, pług itd. Ty pomimo ze masz rodziców albo przynajmniej dziadków na wsi, starasz się "wkupić" w łaski "oświeconych", więc zaczynasz milczeć, potem przytakiwać a potem to staje się twoim środowiskiem, atmosferą, gruntem pod nogami. Nie zastanawiasz się czy coś jest dobre czy złe, ważne by nikt nie odkrył tego o czym wszyscy wiedzą: że jesteś ze wsi (Tomaszów też jest tak postrzegany), dokąd przytakujesz, muwisz to czego od ciebie oczekują jesteś z miasta, jesteś spoko, jeżeli wspomnisz coś o patriotyźmie, szacunku do prostych ludzi (nie mylić z prostakami których jest wszędzie pełno), o tradycji, religii, jesteś nagle z zapadłej wsi, średniowieczną ciemnotą która nie wiadomo skąd się wzięła.
Z początku się bronisz, myślisz że milczenie jest dobrym rozwiązaniem, potem trochę przytakujesz, na końcu powtarzasz te brednie i sam przed sobą niechcesz się przyznać że się mylisz, bo właśnie kończysz studia, lub dostałeś kredyt na 30 lat na 50 m kw.
Wieść gminna się niesie i zaczynasz mieć "nowe" środowisko, nie polecisz w pracy nikogo kto ma inne poglądy niż te z akademika, knajpek czy prywatek w których "łaskawie" byłeś tolerowany. Więc myślisz że budujesz lepszy świat bez ciemnoty podtomaszowskich wsi, zaściankowości Tomaszowa, Kolub przy twoim odkryciu to przedszkolak który odkrył że można za pieniązka dostać lizaka.
Jeszcze przez jakiś czas przyjeżdżasz do mamusi, babci na wigilię i Wielkanoc, bo tak trzeba, bo jest miło, bo to jest smak dzieciństwa, na chwilę zostawisz "nowego siebie" nie poruszasz "drażliwych" tematów" przecież nikt nie zrozumie "nowych" zasad: że czasem trzeba kłamać, że czasem trzeba ukraść (najlepiej nie dać się złapać i zrobić to w zgodzie z prawem, ale kradzież to chyba kradzież), czasem trzeba się z kimś przespać, czasem trzeba uniknąc konsekwencji, ale kto to zrozumie, przecież to najnowsze odkrycie (przynajmniej tak wszyscy mówią), więc lepiej udać takiego jak otoczenie oczekuje tym razem rodzina, znajomi, sąsiedzi.
Po kilku latach dowiadujesz się że za tym wszystkim stali ludzie którzy mieszkają na 40 metrach z dwojgiem rodzeństwa rodzicami i dwoma psami, jak sobie przypomnisz swój dom rodzinny to cię trafia, ale jest już po tobie, nie masz innego świata, nie przejdziesz nagle do "prawaków" trochę czujesz się oszukany bo 7 lat nie było podwyżek w budżetówce, najwyżej nie idziesz na wybory.
Teraz głosują ci którzy przeszli taki sam magiel ale proporcje się zmieniają, a ty najwyżej mówisz że polityka to "brudna" sprawa" i lepiej powspominać jak fajnie było "kiedyś".
Co do socjalu w dużych miastach to jest go o tysiąc razy więcej, niż w Tomaszowie, masz komunikację (dotowaną czyli socjal), masz muzea (a jakże dotowane czyli ...), masz nawet ZOO (biedne zwirzęta wmieszane w polityke i uwięzione prze ich obrońcóow), masz lepszą opiekę medyczną (oczywiście dla wybranych, ale podobno wszystkim się należy), masz infrastrukturę, parki, kluby sportowe, nawet masz stok narciarski w stolicy czynny cały rok (igielitowy). No i oczywiście bezpłatne wyższe uczelnie z akademikami (wolnego rynku to tam nie zobasz najwyżej wśód handlarzy trawką). Ktoś za to płaci, cześciowo mieszkańcy, częściowo reszta czyli tacy podatnicy jak w Tomaszowie (uczelnie, urzędy, sądy, trybunały, stadion narodowy itd).
Tak to działa. Ale czy to ma sens, z czasem każdy dochodzi do wniosku że to może i trochę lepiej ale chyba tak do końca nie było warto, zaczyna ci przeszkadzać nowomowa młodzieży, ich obyczaje (za moich czasów studenckich to było nie do pomyślenia prosze Pani!!!).
Część oczywiście się nie poddaje presji, zachowuje zasady, ale musi się dobrze przygotować do życia a to udaje się nielicznym.
Reszta rozmywa się w motłochu wielkich miast przygnieciona moze i lepiej płatną pracą ale kosztem samego siebie.
Jeżeli znasz jakiś "pstryczek elektryczek" który po przyjeździe do dużego miasta "oświeca" serca i umysły i napełnia prawdą i dobrem "słoiki" to też chcielibyśmy poznać co to tajemne oddziaływanie wielkich miast że ludzie zmieniają poglądy do do których boją się przyznać prze ojcem i matką?
A może jest odwrotnie? Wyjeżdżasz z Tomaszowa, nie musisz się martwić co myśli o świecie ciotka ze wsi czy sąsiedzi. Nie musisz biegać do kościoła, bo co ludzie powiedzą i możesz żyć tak jak chcesz?
Na górę

Postautor: Tomek 3 » 4 sie 2021, o 14:05

A może jest odwrotnie? Wyjeżdżasz z Tomaszowa, nie musisz się martwić co myśli o świecie ciotka ze wsi czy sąsiedzi. Nie musisz biegać do kościoła, bo co ludzie powiedzą i możesz żyć tak jak chcesz?
Właśnie tak to działa, konformizm. Milczysz bo nie wiesz gdzie jest Plac Litewski, Krakowskie Przedmieście , 3-go Maja, Sukiennice, jesteś z prowincji ale łudzisz się że to ukryjesz, a przynajmniej nikt tego ci nie wypomni. Nie biegasz do kościoła tylko że nie znasz innego świata wartości, więc bezkrytycznie przyjmujesz narzucane poglądy, idziesz z głównym nurtem bo nie jesteś przygotowany do obrony własnych poglądów. Jak wspomniałem nie ma jednego źródła nowych wartości, po prostu przyjmujesz przez aklamację to co środowisko ci nakazuje. Czasami to jest tylko elokwentna i nośna fraza za która nie kryje się nic wartościowego, czasami jest to pseudonaukowy bełkot, a czasami zwykła siła fizyczna (lepiej nie prowokować boo się zdenerwuje). Skoro boisz się cioci w Tomaszowie to w wielkim mieście boisz się wszystkich. Jest trochę racji w tym że narracja małomiasteczkowych środowisk jest zbyt konserwatywna (no dobra prostacka), a do tego jeszcze wypaczona przez brak awangardy intelektualnej, która pozbawia właściwej interpretacji rzeczywistości, ale po to składają się całe wsie by później się ktoś odwdzięczył i ich z tego wydobył, a nie okazywał wyższość i pogardę. Co do biegania do kościoła to i w Tomaszowie są tacy co wychodzą niby do kościoła ale nigdy do niego nie dochodzą, a jak dochodzą to zaczynają widzieć w tym interes doraźny, np. członkowie SLD którzy na emeryturze masowo ruszyli do kościoła, chociaż sami sie ekskomunikują i nie mają prawa przyjmować sakramentów, a jednak to robią. Po co? Już wszyscy się przyzwyczaili że nigdy nie chodzili, kogo chcą oszukac i w jakim celu?
Dalej nie wierztsz w to że te poglądy są narzucane? Miałem okazję bywać w różnych domach rodzinnych swoich znajomych, przyjaciół, zawsze to samo, bez względu na geografię, na mazurach, na podkarpaciu, na podlasiu, na mazowszu, na śląsku, na pomorzu. Gościnność serdeczność jak wszędzie, ale do kościoła w niedzielę trzeba pójść bo mama bo tata, PO CO?. Ne ma się odwagi bronić swoich przekonań w wielkim mieście nie ma się odwagi bronić ich w małym. Stajemy się bezwolną masą, którą pierwszy lepszy może dowolnie ukształtować, dlatego słoiki głosują tak jak im każą.
Ich nie obchodzi że nie dostali 7 lat podwyżki, tylko ciągle narzekają na niskie płące, jak zaczyna sie analizę przyczyn bardzo szybko kończą rozmowę, to jest ten wszechobecny strach przed zdemaskowaniem jako wieśniaka.
Ja zawsze powtarzałem że pochodze z willowego miasteczka i te wasze "hotele robotnicze" po 40 m kw nie robią na mnie wrażenia, generalnie był spokój. Ale wiem ilu warunkowo "zaszczycało" mnie rozmową, zaproszeniem na imprezę (chociaż to raczej oni próbowali się wbijać na nasze), czy też próbą zbudowania relacji towarzyskich, nie ustępowałem, zostawało zawsze kilkunastoosobowe grono które wiedziało że moze podyskutować, ale ciemnoty nie pociśnie. Z czasem okazało się to najlepszą strategią bo to były najtrwalsze więzi nawet z ludźmi o innych poglądach.
Co do kościoła nikt naprawdę nikogo już dzisiaj nie zmusza, a zrzucić "ciężar" obowiązku można i w Tomaszowie, samo chodzenie nie pomoże nawet w Tomaszowie, więc po co? Chyba tylko dla pieniędzy bo babcia wydziedziczy. Ale skoro już dobrze się zarabia to czemu się okłamuje rodzinę, to takie niewinne, a nawet dobre bo nie chce się robić przykrości, kłamstwo w prezencie dla ukochanej mamy na święta. Ale to już wyżej było przerabiane jak dochodzi do wymieszania pojęć i samoubezwłasnowolnienia.
Na górę

Postautor: Gość » 4 sie 2021, o 14:38

Czemu zaraz "boisz się cioci"? Tu nie chodzi o strach, tylko o brak chęci do zmieniania tego skansenu, zamkniętego światka, w którym wszyscy się znają i jakiekolwiek odstępstwo od normy to afera. Gdzie mnóstwe rzeczy robi się na pokaz, nie z własnej potrzeby tylko, z powodu presji otoczenia. Wyjeżdżam, zostawiam to za sobą i żyje tak jak chcę.
Na górę

Postautor: Tomek 4 » 4 sie 2021, o 15:20

Na pewno jakaś racja jest z tą presją środowiska. Ale jednak obstawałbym za przyczynami ekonomicznymi. Jak już jesteśmy przy wyjazdach na studia to oczywiście nie wszyscy ale większość ma szansę na większe zarobki gdy te studia skończy.

PIS praktycznie nie rządzi w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców. Nie można wszystkiego zwalać na przyjezdnych. Tam gdzie się ludziom żyje lepiej PIS przegrywa. Wartości? A ostatnie podwyżki dla posłów, ministrów. Mimo, że mówiono, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy. Jedna Pani kiedyś z mównicy wrzeszczała , że te nagrody się po prostu należały. Walka o suwerenność? Fakt poprzednikom nawet brewka nie pykła gdy godzili się na wszystko zaproponowane przez KE. Obecni trochę pokrzyczą ale ostatecznie tez się zgadzają. Jak ostatnio na zmniejszenie o 55% emisji CO2 do 2030 roku. Teraz zaczyna się płacz bo grozi to podwyżką opłat za prąd o 100%. nie mówiąc już o likwidacji kopalń.

Także podsumowując wyborcy widzą, że niewiele się to wszystko od siebie różni. Jest socjal ( 500+,300+)i 13 emerytura i na to głosują. I nie za bardzo ktoś to przebije.
To akurat nie jest kwestia dobrobytu, bo w Tomaszowie żyje się o wiele lepiej 80% społeczeństwa niż w dużych miastach. Owszem więcej zarabiją, ale biorą kredyty na 30 lat na 50-70 m kw. O domu to nikt nie marzy.
Iluzja dobrobytu wielkomieskiego jest pozorna, jak ktoś ma wgląd w jakość życia przeciętnego wielkomiejskiego mieszczanina to nie zamieniłby za żadne skarby "życia za życie". Jest większa swoboda obyczajów, sąsiedzi mniej lub prawie się nie interesują twoim życiem, możesz wyjść w bokserkach do restauracji albo na główny deptak miasta i nikt cię nie będzie komentował. Ale siedzisz w betonowej klatce i do lasu musisz jechać w Tomaszowie malo kto chodzi bo i tak wiatr zawieje i świerze powietrze dostarczy (no może poza sezonem grzewczym i to jest problem do rozwiązania).
Leninowskie podejscie że to byt kształtuje świdomość, już dawno zostało zdemaskowane i do dzisiaj trwają dyskusje co kształtuje byt czy świadomość. A jeżeli chodzi o pretensje o zarobki to można widzieć jedną stronę, ale już wyżej było wspomniane że wtedy traci się własne interesy na korzyść mieszkań na teściową w Chorwacji, albo tych których się nie można doliczyć w Gdańsku, zegarków, itd. Pensja budowniczych elektrowni atomowej była co miesiąc wyższa o tych nagród. Ale rozumiem że wcześniej nie było? Były były. Czy to jest uczciwe? Może byłoby prościej postawić sprawę tak: ustawowo zapisać co komu się należy i niech tak zostanie, wtedy przynajmniej nie będzie wrzasku że my sobie przyznaliśmy a wy nie możecie i dotyczy do obu stron konfliktu. Jeżeli chodzi o ten nieszczęsny prąd to chyba pani Kopacz podniosła ceny zgadzając się na podwyższenie opłat za emisję. Co do węgla to jestem za jego eksploatacją, nawet jak uznać postulat wpływu CO2 na klimat to nie ma to najmniejszego sensu, produkcja została przeniesiona do Chin i właśnie zwiększono wydobycie i produkcję energii elektrycznej z węgla o 30% (ostatni rok), plus gratisowa emisja za transport z Chin towarów. Czy ktoś z opozycji postuluje utrzymanie produkcji energii elektrycznej z węgla? Nie? Jaka szkoda, ale przewrotne zarzuty że to ci co zostali zmuszeni do ulegości są winni. Nie, winni są ci którzy do tej uległości nakłąniali, gdyby dostali silne wsparcie od opozycji żeby nie ustępować to rząd miałby silną legitymację w negocjacjach (mamy przewodniczącego największej partii w PE). A tak stary wioskowy numer na przygłupa, idż klepnij Kaśkę w tyłek my będziemy mieli ubaw, a tobie nic nie zrobi. Gorzej jak za parę lat któryś się z nią ożeni, ale takiej perspektywy ani w jednym ani w drugim przypadku trudno się doszukiwać. Dzisiaj dokopaliśmy komu trzeba. GRATULACJE.
Jaki to jest bełkot ekologiczny to może ktoś pamięta "dziurę ozonową", jakoś sprawa ucichła po zakazie produkcji dawnych mieszanek gazaów chłodniczych. Dlaczego zakazano skoro produkcja wzrosłą a jednocześnie zniknął problem dziury ozonowej? Może taka zagadka w kontekście narzucanych nam ograniczeń emisji CO2 (no i oczywiście produkcji gazów gastrycznych, zwłaszcza krów).
Jeszcze odniosę się do tego kto rządzi w dużych miastach.
Tak na chlopski rozum to powinni mieszkańcy za sprawą swoich przedstawicieli, a jak jest?
No właśnie. I co im po tym? Można by powiedzieć że to co wpływa do Wisły z pominięciem Czajki. I po co tyle lat było studiować? Jeszcze niedawno to norma że chodziło się za stodołę (dopiero "Sławojki" wprowadziły rewolucję). Ale teraz to się nazywa naukowo, kontrolowany zrzut. Drogi ten postęp i rozwój intelektualny, szkoda że tak bezużyteczny.
Na górę

Postautor: Tomek 6 » 4 sie 2021, o 15:48

Czemu zaraz "boisz się cioci"? Tu nie chodzi o strach, tylko o brak chęci do zmieniania tego skansenu, zamkniętego światka, w którym wszyscy się znają i jakiekolwiek odstępstwo od normy to afera. Gdzie mnóstwe rzeczy robi się na pokaz, nie z własnej potrzeby tylko, z powodu presji otoczenia. Wyjeżdżam, zostawiam to za sobą i żyje tak jak chcę.
Rozumiem że jedziesz na gotowe. Tam czeka na ciebie garnizon kelnerów, pokojówek itd. Tam robisz dokładnie to samo tylko widownia jest inna. Zaczniesz żyć jak w Tomaszowie beda tarcia. Będziesz żył w Tomaszowie jak w wielkim miescie będa tarcia.
Gdzieś wcześniej wskazywałem że nie jesteśmy przygotowani do obrony własnych interesów, szukamy trochę wygody jak nas coś uwiera i jest takie miejsce gdzie nam odpuszczą zaczyna nam być dobrze, pozornie dobrze, bo przychodzą dzieci, które trzeba wychować, uchronić przed takimi co już żyją jak chcą, trawka, alkochol, sex w podstawówce. Wolność pełną gębą. Zaczynasz byc bardzo samotny w wielkim mieście, bo zaczyna ci na wszystko brakować, na dobrą prywatną szkołę, na zajęcia pozalekcyjne, na najnowsze ubrania, na smartfony, pewnego dnia widzisz że córka ma Iphona, a ty jej tego nie kupiłeś, zaczynasz się dopytywać, co ci odpowiada?
Nie będę cytował ciebie jeszcze raz, ale to jest ostatnie zdanie.
Tutaj nie chodzi o ciocię, tutaj chodzi o pełen zespół wartości bez których ludzie gubią się w życiu. Te wartości są pozornie "oklepane" dlatego łatwo je wyrugować z życia społęcznego. Problem jest taki że nowa jakość nie uzupełnia tych braków w całym zbiorze zasad potrzebnych do przetrwania społeczeństwa z jego tradycją, kulturą, historią, religią itd. Stajemy się odartymi z tożsamości, bezwolną masą do zagospodarowania.
Nie ma ciągłosci pokoleniowej, nie ma świadomości samego siebie.
Jak ktoś kiedyś był za granicą dłużej niż dwa tygodnie to wie że zaczyna mu czegoś brakować, chleba, schabowego, albo rozmowy z zacofaną mamą. Stajesz się niepełny, ale ten brak ma dwie właściwości, jeżeli szukasz tego czego ci brakuje, to wypełnisz pustkę nawet za granicą, jeżeli odrzucisz to z czego wyrosłeś nawet w niewielkim stopniu to jesteś jak nowy Mercedes bez jednego koła, niby dużo nie brakuje, jeszcze to ma jakąś wartośćć ale na tą chwilę jest to bezużyteczne, chyba że na części. Chodzi o to by być sobą nie rozmieniać się na drobne, za sprawą porywu emocji lub zwiedzenia blichtrem tego świata.
Na górę

Postautor: Tomek 5 » 4 sie 2021, o 16:42

Mógłbyś jeszcze wyjaśnić na czym opierasz założenie, że to małomiasteczkowe jest lepsze od wielkomiejskiego?
Jezeli to do mnie to odpowiem.
Nie czynię takiego założenia, wręcz przeciwnie , uważam że nie ma różnicy. Brakuje takiego podejscia w dyskusjach. Bez wątpienia wielkomiejskość stwarza wieksze szanse rozwoju, mało komu sie udaje ale tak jest. Natomiast prowincja pozwala na większą stabilność życiową mimo trudów życia. Pewnie gdzieś wyłowiłeś kontekst że gdzieś jest lepiej z jakiegoś powodu.
Jedni na urlop jadą nad morze inni w góry, kto co lubi.
Natomiast staram sie wykazać że wielkomiejskość tłamsi przybyszy, którzy nie zawsze potrafią sobie poradzić z presją środowiska i ich poglądy nie są skutkiem wyznawanych wartości (patriotyzm, wiara, itd) tylko uleganiem pozornej presji przypadkowego środowiska w które trafiają, w drugą stronę to też działa ale jest mniejj widoczne bo przepływ ludności jest jednokierunkowy. Bez wątpienia "luzak" z dużego miasta w podartych spodniach czy rajstopach miałby problemy o ile by nie był silny(a) fizycznie. W Warszawie kiedyś wygrał Kaczyński był prezydentem miasta, zbudował niechciane i hejtowane Muzeum Powstania Warszawskiego. Ludzie byli zmęczeni bandyterką na ulicach, kobiety chodziły krótko obciętę w marynarkach bez makijażu by nie narażać się na zaczepki na ulicy czy tramwaju. Teraz jest bardziej kolorowo, ale to chyba wszędzie.
Wtedy też nikt tego publicznie nie mówił ale wszyscy się do tego odnosili. Tez brak odwagi. Kaczyński obiecał że uczyni ulice stolicy bezpieczniejszymi i tak się stało ludzie to docenili, wygrał prezydenturę krajową. Należy przypomnieć że do czasu jego prezydentury Warszawa była we władaniu postkomuny i szemranych masońskich liberałów (pamiętacie przypadkowy zakup drogiego obrazu w antykwariacie za przysłowiowa złotówkę).
W Tomaszowie też można się natknąć na grupki podrostków po dwóch piwach i być zaczepianym, ale w miarę rozwoju monitoringu jest tego coraz mniej.
Więc nie jest tak że zawsze duże miasta były za "postępem", a prowincja za "ciemnotą". jak jest duża presja otoczenia to ludzie na nowo zaczynają definiować swoje potrzeby i oczekiwania. Zaczynają szukać racjonalnych rozwiązań, nie tylko wyzbycia się wszelkich ograniczeń.
Na górę

Postautor: Gość » 5 sie 2021, o 13:11

Jezeli to do mnie to odpowiem.
Nie czynię takiego założenia, wręcz przeciwnie , uważam że nie ma różnicy. Brakuje takiego podejscia w dyskusjach. Bez wątpienia wielkomiejskość stwarza wieksze szanse rozwoju, mało komu sie udaje ale tak jest. Natomiast prowincja pozwala na większą stabilność życiową mimo trudów życia. Pewnie gdzieś wyłowiłeś kontekst że gdzieś jest lepiej z jakiegoś powodu.
Jedni na urlop jadą nad morze inni w góry, kto co lubi.
Natomiast staram sie wykazać że wielkomiejskość tłamsi przybyszy, którzy nie zawsze potrafią sobie poradzić z presją środowiska i ich poglądy nie są skutkiem wyznawanych wartości (patriotyzm, wiara, itd) tylko uleganiem pozornej presji przypadkowego środowiska w które trafiają, w drugą stronę to też działa ale jest mniejj widoczne bo przepływ ludności jest jednokierunkowy. Bez wątpienia "luzak" z dużego miasta w podartych spodniach czy rajstopach miałby problemy o ile by nie był silny(a) fizycznie. W Warszawie kiedyś wygrał Kaczyński był prezydentem miasta, zbudował niechciane i hejtowane Muzeum Powstania Warszawskiego. Ludzie byli zmęczeni bandyterką na ulicach, kobiety chodziły krótko obciętę w marynarkach bez makijażu by nie narażać się na zaczepki na ulicy czy tramwaju. Teraz jest bardziej kolorowo, ale to chyba wszędzie.
Wtedy też nikt tego publicznie nie mówił ale wszyscy się do tego odnosili. Tez brak odwagi. Kaczyński obiecał że uczyni ulice stolicy bezpieczniejszymi i tak się stało ludzie to docenili, wygrał prezydenturę krajową. Należy przypomnieć że do czasu jego prezydentury Warszawa była we władaniu postkomuny i szemranych masońskich liberałów (pamiętacie przypadkowy zakup drogiego obrazu w antykwariacie za przysłowiowa złotówkę).
W Tomaszowie też można się natknąć na grupki podrostków po dwóch piwach i być zaczepianym, ale w miarę rozwoju monitoringu jest tego coraz mniej.
Więc nie jest tak że zawsze duże miasta były za "postępem", a prowincja za "ciemnotą". jak jest duża presja otoczenia to ludzie na nowo zaczynają definiować swoje potrzeby i oczekiwania. Zaczynają szukać racjonalnych rozwiązań, nie tylko wyzbycia się wszelkich ograniczeń.
Co do problemu presji środowiska (która występuje wszędzie) ma Lech Kaczyński? Co ma do tego Muzeum Powstania Warszawskiego czy poziom "bandyterki" na ulicach? Pasus o masońskich liberałach pominę. Nie chcę też odnosić się do określeń typu "ciemnota". Nie jest to mój język. Ja uważam, że większe miasto zapewnia człowiekowi większą anonimowość. Ma to złe strony (alienacja, zerwanie ciągłości społecznej, rodzinnej itp.) ale ma też zalety, łatwiej być takim jakim chcemy być. Bycie takim jakim chcemy być, nie oznacza wyzbycia się wszelkich ograniczeń. Czy przykładowo osobie homoseksualnej łatwiej żyć w Tomaszowie czy w Warszawie?
Na górę

Postautor: Gość » 5 sie 2021, o 14:09

Co do problemu presji środowiska (która występuje wszędzie) ma Lech Kaczyński? Co ma do tego Muzeum Powstania Warszawskiego czy poziom "bandyterki" na ulicach? Pasus o masońskich liberałach pominę. Nie chcę też odnosić się do określeń typu "ciemnota". Nie jest to mój język. Ja uważam, że większe miasto zapewnia człowiekowi większą anonimowość. Ma to złe strony (alienacja, zerwanie ciągłości społecznej, rodzinnej itp.) ale ma też zalety, łatwiej być takim jakim chcemy być. Bycie takim jakim chcemy być, nie oznacza wyzbycia się wszelkich ograniczeń. Czy przykładowo osobie homoseksualnej łatwiej żyć w Tomaszowie czy w Warszawie?
Tu cię boli 😂😂😂
Na górę

Postautor: Tomek7 » 5 sie 2021, o 14:59

Co do problemu presji środowiska (która występuje wszędzie) ma Lech Kaczyński? Co ma do tego Muzeum Powstania Warszawskiego czy poziom "bandyterki" na ulicach? Pasus o masońskich liberałach pominę. Nie chcę też odnosić się do określeń typu "ciemnota". Nie jest to mój język. Ja uważam, że większe miasto zapewnia człowiekowi większą anonimowość. Ma to złe strony (alienacja, zerwanie ciągłości społecznej, rodzinnej itp.) ale ma też zalety, łatwiej być takim jakim chcemy być. Bycie takim jakim chcemy być, nie oznacza wyzbycia się wszelkich ograniczeń. Czy przykładowo osobie homoseksualnej łatwiej żyć w Tomaszowie czy w Warszawie?
Presja środowiska została przedstawiona na przykładzie Lecha Kaczyńskiego i innych wlłodarzy stolicy. Ludzie nie głosowali na "obrzydzoną" prawicę, ale chcieli normalności, mimo wieloletnich wyborów na środowiska lewicowo liberalne, doszli do wniosku że ważniejsze jest ich bezpieczeństwo, możliwość normalnego życia. Więc wybrali prawicowca. Muzeum Powstania Warszawskiego było hejtowane i był to codzienny argument w mediach przeciwko Kaczyńskiemu, a mimo to wygrał prezydenturę krajową. "Ciemnota" nie jest też moim językiem, dlatego użyłem cudzysłowu (czasami tak jest że kogoś cytujemy), jest to język profesorów patrz prof. Joanna Senyszyn.
W Warszawie łatwiej jest żyć osobie homoseksualnej, a Ukraińcom też. Natomist gorzej żyje się osobom ktrzy chcą manifestować swój patriotyzm, wiarę, polskość.
Problem zaczyna się gdy to tobie narzucane są "wolności" innych. Także z tą wolnością to jest tak jak z urlopem (jedziesz gdzie chcesz: góry, jeziora, morze), chcesz chodzić do gejowskich pubów, jedziesz do dużego miasta, ale jeżeli chcesz zaśpiewać Rotę to możesz zostać pobity.
Na górę


Wróć do „Władze samorządowe i polityka lokalna”